III obraz. Historia parafii i kościoła
(1657 - 1766)
Od r. 1657 - 1660 - a więc jeszcze w czasie najazdu szwedzkiego, pustoszącego parafię - sprawował rządy przy kościele św. Jakuba O. Albert z Pakości. Dłuższy okres czasu bo od roku 1660 - 1681 był proboszczem O. Marcin Felicki (Felicius). Mimo ustąpienia Szwedów z Polski (3 maja 1660 stanął pokój w Oliwie), nie ustały różne przejścia wojsk, powodujące nowe szkody w polach i co za tym idzie bieda, okropności w wioskach parafii. W r. 1665 ludzie z Wiecanowa, Wszednia i Chabska zaprzysięgli, że przez przechody żołnierskie zboże w polach zostało zupełnie wypaszone, wieś Izdby została zupełnie zrujnowana przez "czaty przechodzących wojsk" i podobnie było w wymienionych wioskach w roku 1667. W tymże roku zaprzysięgli również ludzie z Żabna i Bystrzycy, że ich wioski w roku poprzednim doszczętnie zostały zniszczone przez wypady czat wojsk królewskich i związkowych - z obozu pod Czarnotulem. Być może że gwałtów tych dopuszczały się wojska zaciężne. Z powodu wojny a także z powodu morowego powietrza, które, jak wynika z krótkiej zmianki przy chrzcie z dnia 14.01.1661, pojawiło się w drugiej połowie roku 1660, liczba parafian poważnie musiała się zmniejszyć, wnosić to można z liczby mieszkańców Mogilna, która po wojnie spadła na mniej więcej 300 dusz. Ciężkie czasy i zubożenie niezbyt licznych parafian ujemnie musiały się odbić i na materialnym stanie kościoła parafialnego. To wnosić można ze sprawozdania z wizytacji dokonanej w grudniu 1699 roku przez prepozyta kościoła katedralnego w Gnieźnie, ks. Stanisława Lipskiego, Komisarza Arcybiskupa i Kardynała Radziejowskiego, za proboszcza O. Majola Bielińskiego (1681 - 1707) kościół przedstawiał się dość skromnie i biednie. Jednak nie same ciężkie czasy były przyczyną tego stanu kościoła. Winę ponosili i ks. Benedyktyni którzy zdaniem wizytatora nie spełnili obowiązku swego - starania się o ozdobę domu Bożego. Stąd też znalazły się w dekretach wizytacyjnych dość cierpkie słowa pod adresem Konwentu: że kościół parafialny nie wiele zyskał przez wcielenie go do klasztoru - z dawnego bowiem pięknego wnętrza ledwo ślady zostały przez brak jakichkolwiek ozdób stał się wprost nieładnym. Jak dziś tak i w ubiegłych wiekach rozbrzmiewały w kościele farnym pieśni nabożne - owe dawne tak rzewne, tak pełne powagi. Ale pewnie żadna z nich nie drgała nutą tak bolesną, żadna nie uderzała w niebo tak potężnie i tak błagalnie jak "Święty Boże, Święty mocny, Święty nieśmiertelny - zmiłuj się nad nami. Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie!" - wówczas, kiedy te nieszczęścia spadały na całą okolicę, siejąc w około trwogę i bezradność. Nigdy też nie płynęło ku Matce Najświętszej, tak serdecznie i tak z głębi duszy błaganie: "Odwróć od nas głód, mór ciężki, zachowaj krwawej wojny ... i ... racz nam dać wiek spokojny", jak w tych czasach nieszczęśliwych, kiedy to i głód i wojny i zaraza szalały w około, "trapiąc ludzi ubogich". Jeszcze nie zatarły się w - pamięci starszego pokolenia okropności najazdu szwedzkiego z roku 1655, nie poszły jeszcze w zapomnienie straszne klęski zadane przez wojnę, a już nowe nieszczęścia zwalać się zaczęły na udręczoną Ojczyznę naszą. Z początkiem wieku XVIII pustoszyła Polskę nowa wojna szwedzka, bodaj straszniejsza niż poprzednia. Wojska Karola XII i wojska rosyjskie Piotra Wielkiego niszczyły kraj polski, paląc i pustosząc wioski i miasta, okolice Mogilna też nie uchroniły się od tych nieszczęść, jakie pociąga wojna za sobą, świadczy zeznanie niejakiego Michała z Padniewka z r. 1711, że przez przechody i stanowiska żołnierskie wieś Padniewko przyszła do ostatniej ruiny. Jak Szwedzi odnosili się do ludności świadczy fakt, że generał szwedzki Renskiold, wieś Wójcin, należącą dziś do powiatu mogileńskiego, za zabicie żołnierza szwedzkiego, zrównał z ziemią. O strasznych przeżyciach ludzi z tych czasów dać nam mogą wyobrażenie słowa proboszcza pakoskiego, ks. Kościckiego wobec wizytatora arcybiskupiego w r. 1712, że krótki czas pobytu w parafii wydawał mu się wiekiem całym, - tyle wycierpiał od wojsk nieprzyjacielskich, Szwedów, Sasów i przeróżnych grasantów. - Nędza wśród ludności była wielka. Na domiar złego wybuchło morowe powietrze, zwykły towarzysz wojny, szerząc w kraju wielkie spustoszenie. Jak zaznaczają dziejopisarze, było ono ostatnim aż do naszych czasów ale też jednym z najgroźniejszych. Niektóre okolice prawie zupełnie wymierały. Tak. np. kronika miasta Grodziska podaje, że "przestano wreszcie zapisywać umarłych, bo nie tylko mieszkańcy z żonami i dziećmi umierali, ale nadto prawie wszyscy księża poumierali". W Mogilnie wybuchło morowe powietrze dnia 24 lipca 1709 i trwało w parafii do 12 marca 1712. Najgroźniej srożyło się w roku 1709. W ciągu kilku miesięcy tego roku umarło 6 zakonników (z liczby 13). Jedną z pierwszych ofiar był proboszcz kościoła parafialnego O. Rafał Kostecki (1707 - 15.08.1709). Ile ofiar zabrała zaraza z pośród parafian, nie dało się stwierdzić, ponieważ, w archiwum nie zachowała się księga zmarłych z owych lat. Że liczba ich musiała być poważna, łatwo się domyślić na podstawie oświadczenia wspomnianego już Michała z Padniewka; zeznał on, iż wskutek morowego powietrza z 40 mieszkańców Padniewka pozostało we wsi tytko dwoje. Do dziś jeszcze zachowała się tradycja, że ów Michał w dowód wdzięczności ku Bogu za zachowanie od śmierci wystawił krzyż przy drodze z Padniewka do Mogilna. Na tymże miejscu stał ten krzyż na wzniesieniu, przypominający te dawne czasy zarazy do roku 1939. Po śmierci O. Rafała Kosteckiego zarządzał parafią przez krótki czas O. Klemens Małaszyński. Następcą tegoż został O. Maur Oliwecki, którego dnia 24.03.1710 roku oficjał gnieźnieński instytuował na probostwo nie w Gnieźnie lecz w Modliszewku - dokąd przeniosła się kapituła z powodu grasującego w Gnieźnie morowego powietrza. W księdze ślubów zaznaczono w roku 1710 przy 2 ślubach, iż z powodu zarazy odbyły się w Olszy; bliższych szczegółów nie podano. Z dokumentu wizytacyjnego z roku 1712 dowiadujemy się, iż parafia liczyła podówczas 854 wiernych komunikujących w czasie wielkanocnym. Jeżeli do liczby tej dodamy około 250 dzieci, nie przystępujących do Sakramentów św. otrzymamy liczbę wszystkich parafian na około 1100 dusz. 15 opatów proboszczami: Z następnych lat 50, w których zarządzało parafią, przeważnie krótki tylko czas, 15 proboszczów zakonników, nie doszły nas żadne wiadomości o ważniejszych wydarzeniach. Jedynie rejestr zmarłych parafian mówi nam, że w roku 1736 a zwłaszcza 1737 - za proboszcza Emiliana Paluszewskiego wielka była w parafii śmiertelność. Podczas gdy inne lata wykazują w roku 30 - 40 zmarłych, było ich w r. 1737 aż 155; w jednym, miesiącu maju - umarło 40 osób. Chrztów było w tymże roku tylko 16, gdy w innych latach liczba ich wynosiła 35 - 45. Za rządów opatów protestantom nie było wolno osiedlać się w Mogilnie. To też mimo szerzącego się w Polsce w wieku XVI i XVII innowierstwa w Mogilnie ani we wsiach należących do klasztoru, protestantów czyli tak zwanych u nas w Polsce dysydentów nie było. Wprawdzie około roku 1608 zamieszkał, jak już wspomniano, w Dąbrówce Jan Dambrowski, heretyk z żoną heretyczką, lecz niedługo, zdaje się tam pozostał, gdyż już w roku 1639 nie było w parafii żadnego innowiercy. Licznie protestanci - Niemcy w Mogilnie i w parafii zaczęli się osiedlać dopiero po I rozbiorze Polski, z chwilą gdy Mogilno dostało się pod zabór pruski. Są jednak ślady, że we wioskach niezależnych od klasztoru a należących do parafii już wcześniej mieszkały rodziny protestanckie. W roku 1746 np. zapisano w księdze chrztów 2 chrzty dzieci rodziców luterskich: Schulzów i Smieyklów, zamieszkałych w Hucie Padniewskiej. Kiedy wspomniane rodziny tamże się osiedliły, niewiadomo. Ponieważ jednak wiadomo, że Niemcy za królów Sasów do Polski licznie zaczęli napływać, a z drugiej strony osada Huta Padniewska powstała - o ile. z ksiąg kościelnych wnosić można - około r. 1730, należy przypuścić, że też mniej więcej w tym czasie różni Schulze i Smieykle i Markwarty w parafii się osiedlili. Podobnie jak Protestantom wzbroniony był i Żydom pobyt w Mogilnie, pozostającym pod zwierzchniczą władzą opatów. Że Żydzi nie byli tu pożądani, zdaje się wskazywać ustanowienie targów, - z chwilą gdy Mogilno zostało miastem (1398 r.) - na dzień sobotni. Chciano się widocznie w ten sposób zabezpieczyć także przed przychodnimi Żydami - handlarzami. Miało to swoje następstwa. Być może, że zakaz osiedlania się w mieście i handlowania skłaniał jednostki żydowskie, pragnące tu zamieszkać, do przyjmowania - szczerze czy nieszczerze - wiary katolickiej. Zadziwiają dość liczne chrzty Żydów, zapisane w tutejszej księdze chrztów. W okresie lat 1661 - 1750 wychrzciło się 7 Żydów. Po złożeniu wyznania wiary otrzymało Sakrament Chrztu św. 2 Żydów, którym nadano imiona Piotra i Jana. Pierwszy ten chrzest dopełnił się z wielką uroczystością, przy licznym udziale wiernych. Przy uroczystości tej był też obecny opat trzemeszeński, Michał Miełoszewski. Rodzicami chrzestnymi byli: 1) Michał Działyński, opat tutejszego klasztoru i zarazem biskup kamieniecki i Marianna Działyńska, wojewodzina malborska. 2) Stanisław Działyński, wojewoda malborski i Anna Kołudzka, żona podczaszego brzeskiego. - Dnia 26 lutego 1673 proboszcz Opat Felicki ochrzcił Żyda pochodzącego z Podola. Dano mu imię Franciszek. Rodzicami chrzestnymi byli: Franciszek Karaceni (Włoch), "Oberster Leyt nant" regimentu wojewody kijowskiego Potockiego i Anna Kałudzka, sędzina inowrocławska. Dnia 6 - go stycznia 1738 roku ochrzcił administrator opactwa, Chryzostom Limaszewski, dwoje rodzeństwa żydowskiego, młodzieńca i dziewczynę - Melchiora i Mariannę. W grudniu 1743 roku opat Jakub Małowieski udzielił Chrztu św. pewnemu dorosłemu Żydowi. Wreszcie 21 marca 1750 przyjął chrzest chłopiec żydowski Augustyn Przybyłowski; ochrzcił go także opat Jakub Małowieski. Na chrzestnych proszono we wszystkich wypadkach osoby z rodzin szlacheckich. - Poza powyższymi chrztami dnia 29 listopada 1783 roku został pobłogosławiony związek małżeński starego Żyda, Jana Dobrokęskiego, ochrzconego z wdową w starszym wieku.