Ks. Albin Krzyżański (1854 - 1929)
Urodził się w r. 1854 w Gołuchowie a nauki gimnazjalne pobierał w Ostrowie. Złożywszy zaś maturę w r. 1877, wybrał sobie zawód nauczycielski. W tym celu udaje się na studia filologiczne do Wrocławia. Po ukończeniu studiów i po państwowym egzaminie filologicznym w r. 1880 zajmuje przez kilka lat w Ostrowie, Trzemesznie i Grodzisku posady rządowe i prywatne, aż w r. 1887 system pruski niweczy mu karierę nauczyciela gimnazjalnego, przesiedlając go z Wielkopolski do prowincji nadreńskiej. Atoli dziwnie kieruje Bóg losami ludzkimi: nadeszła chwila przełomowa w życiu ks. Albina. Idąc za głosem powołania postanawia poświęcić się stanowi duchownemu. Nie przestraszają go nowe studia, lecz z zapałem oddaje się naukom teologicznym i już w roku 1890 otrzymuje święcenia kapłańskie. Jako neoprezbytera powołuje go Władza Duchowna na wikariat w Ostrowie. W roku 1894 widzimy go na stanowisku mansjonarza przy kolegiacie św. Marii Magdaleny w Poznaniu, a niebawem uzyskuje posadę nauczyciela religii przy gimnazjum realnym im. Bergera. Gdy zaś zawakowało beneficjum w Lutomiu, powierza mu Władza Duchowna zarząd tejże parafii z dniem 1 kwietnia 1897 r. Tu przez okrągłe 30 lat spełnia sumiennie i gorliwie ciężkie obowiązki duszpasterskie.. Pracował nie tylko w kościele, ale jak mógł i rozumiał, oddawał się także akcji społecznej, przyjmując urząd radcy sierot, wstępując do Komisji Rozjemczej, zakładając Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej itd. Największą jego zasługą jest gruntowne odnowienie całego pięknego kościoła. Na siebie samego mało wydawając, nie szczędził grosza na chwałę Bożą i według możności wspierał potrzebujących. "Biednym się urodziłem i biednym chcę umrzeć" mawiał, gdy mu zwracano uwagę na własne potrzeby. Z powodu różnych trudności już w roku 1917, po 20 latach gorliwej pracy, zamierzał opuścić Lutom, lecz Władza Duchowna nie dopuściła do spełnienia zamiaru. Jeszcze dalsze 10 lat wytrwał na swym trudnym posterunku. Na większą chwałę ks. Krzyżańskiego, a na zachętę dla konfratrów zaznaczyć wypada, że wspomnianego wielkiego dzieła odnowienia kościoła dokonuje przy schyłku swej pracy duszpasterskiej, jako 70 letni już starzec. W końcu sterany pracą, nawiedzony przez Boga chorobą, znękany doznawanymi przykrościami, rezygnuje z probostwa i w kwietniu 1927 r. opuszcza Lutom, by jako emeryt spędzić resztę bolesnych dni życia w zakładzie Św. Jana w Gnieźnie. Zasnął w Bogu dnia 31 grudnia 1929 r. Zwłoki jego przewieziono do Lutomia, by spoczywały przy grobie ukochanej matki, jak sobie za życia życzył, i przy kościele, który tak gorąco miłował.