Ks. Aleksy Prusinowski (1819 - 1872)
Kapłan, kaznodzieja, polski działacz społeczny i publicysta, który wiernie służył Kościołowi i społeczeństwu. Urodził się 13 lipca 1819 roku w Gostyniu z ojca Antoniego i matki Agnieszki ze Szczytowskich. "Taki kapłan jest to skarb nabytych cnót, nabytych wszechstronnych i głębokich nauk, wielkich poświęceń i ofiar, znakomitych talentów, świetnej wymowy, niepospolitej szlachetności serca" - tak o ks. Aleksym pisał w 1872 roku Kurier Poznański. Autor - bezimienny w 1872 roku tak pisze o ks. Prusinowskim: " Poznałem go będącego w kwiecie młodzieńczego wieku, byłem po części świadkiem rozwijania się władz jego duszy, serca i talentu. Przy pierwszym spotkaniu zrobił na mnie niepospolite wrażenie: fizjonomia wyższy obiecująca talent, glos wdzięczny, styl mowy ozdobny, śmiałość w zdaniach, pewność decydująca w sądzie. Co sie w mowie jego zawierało? Była nadzwyczajna miłość wiary, miłość Kościoła, miłość kraju, za którą to miłością tak stanowczo i żarliwie mówił, że się zdawało słyszeć mówiącego Skargę - karcącego oziębłość, burzliwość, lekkomyślność. Pamiętam, młodzian jeszcze, wdał się z filozofem czasu naszego w rozmowę, a zajrzawszy w samo jądro jego mądrości i słysząc go filozofującego, a zawsze uwłaczającego Kościołowi św. powiedział mu ks. Aleksy bez wahania - skoro nie znasz wiary przodków ani naszego św. Kościoła, skoro nie pilnujesz ojców obyczaju, nie znasz tem samem Boga chrześcijańskiego, nie znasz Zbawiciela i Odkupiciela, nie możesz w jedności filozofować z mądrością objawioną, przez co stawiasz się z mądrością Bożą w sprzeczności, stwarzasz filozofię od prawd objawionych oderwaną, która dziś jest, jutro jej nie będzie. Filozofia ma być prawdą, gdy zaś w twojej filozofii nie masz prawdy, jedno złudzenie. Łudzisz siebie, łudzisz naród, w nim robisz umysłów zamieszanie, rozdwajasz wewnętrzne nasze usposobienia i dążności, które koniecznie muszą stać w jedności z wiarą oraz z życiem doświadczonych i pobożnych ojców... . Często powtarzały się podobne dysputy, z których ks. Aleksy wychodził zwycięsko, albowiem rzeczy dowodził prawdami objawionymi i historią, tamten argumentował przypuszczeniami i urojeniami, przy czym sie zwykle niecierpliwił i gniewem unosił. Widać z przytoczonej dysputy, że ks. Aleksy był odważny, energiczny, posiadający "pewność" religijnego i moralnego gruntu a także znajomość tych pięknych religijnych uczuć, tych naturalnych na rzeczy poglądów, którymi się u nas wieki poprzednie zawsze odznaczały. To więc pewne, że idee żyją wiecznie, gdy są od Boga, gdy są prawdziwe i rzeczywiste, przeciwnie - idee umierają i ledwo doczekają się dnia jutrzejszego, gdy są fałszywe - gdy bezpośrednio z rozumu człowieka byt swój wywodzą. (Podobnych epizod z młodości ks. Aleksego było wiele). Nie kroczył ks. Aleksy bez planu po ziemi naszej, lecz miał plan przyszłego działania wytknięty przez potrzeby Kościoła, potrzeby społeczne. Bacząc na to, przenosi się na uniwersytet do Berlina i poświęca się z gorliwością filologii. Tutaj odbiera dyplom doktora filozofii (1844 rok), otrzymuje patent na wyższego nauczyciela gimnazjalnego po zdanym z chlubą egzaminie. Wraca do Księstwa i tutaj w 1845 roku odbiera święcenia kapłańskie i począł pracować w kościele i szkole. W konwikcie regensem, w gimnazjum zostawszy wyższym nauczycielem - ćwiczył młodzież w religii, w starożytnych językach i literaturze polskiej. Podstawa zaś tych ćwiczeń była miłość Boga, dokładne poznanie społecznych potrzeb. Co począł, to zawsze zmierzało do jedności między Kościołem, szkołą i domem. Mając dokładną znajomość wykładanych w szkole przedmiotów, posiadając piękną wymowę, wykład piękny, zrozumiały i jasny - wyrabiał przez to w uczniach gruntowność nauk, pewną samodzielność i pewność tego co ich zajmowało. Takie przymioty nauczyciela wzbudzały ku niemu w młodzieży miłość i chęć do nauki. Ks. Aleksy u ziomków zawsze był poważany i odnoszono sie do niego z szacunkiem. Był uprzejmy, odznaczał sie niekłamaną pobożnością, na ambonie znakomity kaznodzieja. Służył radą, popierał interesy społeczne - co widoczne było w wydawanym pod jego redakcją piśmie periodycznym WIARUS. Pismo to miało wprawdzie religijny charakter, ale problemy polityczne i oświata też były poruszane. Uczęszczał też z gorliwością na zgromadzenia religijne, naukowe i gdzie się zdarzyła sposobność - głosem Skargi przestrzegał i upominał, abyśmy pamiętali o dobrym obyczaju i umiarkowaniu. Wszystkie te jego starania nie odniosły skutku, a sobie zaszkodził. Wpadł w podejrzenie jakoby dla "państwa" miał być niebezpieczny. WIARUS przestał wychodzić, a ks. Aleksy z Poznania do gimnazjum trzemeszeńskiego został przeniesiony". Następnie z Trzemeszna zostaje przeniesiony na mansjonarza i kaznodzieję do Poznańskie Fary, z żarliwością poświęca się pracy duszpasterskiej, w towarzystwach lubiany, mile słuchany - powiernik wielu rodzin. Był też dusza każdego zebrania. W 1853 roku Władza Duchowna przenosi go na probostwo do Grodziska. Obejmuje rządy w parafii z wielką energią. Zakrystię urządził ozdobnie i czysto, sprawił bieliznę, aparaty kazał wyporządzić i nowe sprowadzić. Starał się jako estetyk mieć pięknie w kościele i całej parafii. Szczególnie dbał o wykorzenienie złych nałogów w parafii. Szło to z oporem, ale szło "albowiem wytrwałość proboszcza nie dozwalała nałogowi folgi". Pracując w obszarze wiary i moralności nie zapominał o pracy społecznej - był posłem na sejm pruski, w kole poselskim był szczególnie czynnym członkiem. W Grodzisku oprócz powinności parafialnych, nie mogąc działać w szkołach publicznych wpływał na oświatę w inny sposób - urządził drukarnię i zaczął wydawać pod swoją redakcją Tygodnik Katolicki, działa Piotra Skargi. W Tygodniku zajmował się wyłącznie sprawami Kościoła, redaguje go z głęboką erudycją, na rozmaitych stronach miał korespondentów. Różne dzienniki prowadziły z nim nieustające polemiczne utarczki. Tygodnik Katolicki sprawiał mu wiele nieprzyjemności z cenzurą. Zdarzało się że za przyczyną artykułów wyrokiem sądu skazywany był na więzienie W dekanacie był lubiany i poważany, kto do niego zawitał - uprzejmie i gościnnie przyjął. Jako znawca literatury zbierał rzadkie dzieła i ułożył pokaźną bibliotekę składającą się kilku tysięcy książek, a wśród nich "białe kruki". Bardzo dobrze się orientował w swoich zbiorach. W Grodzisku został doceniony ze strony przełożonych i mianowany kanonikiem honorowym. Nadmiar intensywne życie, nadwerężyło jego zdrowie. "Ze wszystkich jednakże klęsk, spadłych na niego, była ta najstraszliwsza, która spadła na niego od swoich. Umieszczenie bowiem w Tygodniku znanego listu ks. Kajsiewicza, wywołało przeciw ks. Aleksemu najniekorzystniejszą opinię. Ultramontanin! - zawołano, niegodzien być posłem, niegodzien zastępować interesa kraju i pomijano go przy wyborze na posła. Słabość opinii wywołała słabość w ks. Aleksym, zamiast milczeć, uniewinniał się, że w jego nieobecności ten list zamieszczono. Chcąc pokoju, zrobił z siebie ofiarę. Widząc, że z każdej strony działania jego są paraliżowane, oddał redakcję Tygodnika i wydawnictwo Skargi w inne ręce, sam zaś szukał spokojności, a przynajmniej towarzystwa osób życzliwych." Z Grodziska na własną prośbę zostaje przeniesiony do Poznania i na życzenie dano mu przy Katedrze posadę penitencjarza i kaznodziei i uczyniono go Radcą w Konsystorzu - parafią w Grodzisku zarządzał przez ks. wikariuszy. Niedługo jednak był w Poznaniu - pasterz wrócił do owieczek. W tym czasie spalił się kościół w Grodzisku, dołożył wszelkich starań, odbudował go - przez co narobił sobie kłopotów finansowych. Była to poniekąd ostatnia przysługa, choroba się wzmogła, udawanie się do wód nie pomogło, cierpiał przeszło sześć lat pod opieką Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu. Zmarł 14 lutego 1872 roku, pochowany na cmentarzu w Grodzisku Wielkopolskim. 1856 roku w kościele św. Marcina, w Poznaniu odbywały się uroczystości żałobne w związku ze śmiercią Adama Mickiewicza. "Kościół św. Marcina nie mógł objąć tłumów ludu z miasta i prowincji, schody i podwórze były zapchane mimo dokuczliwego zimna" - pisał świadek tych wydarzeń. Na środku kościoła ustawiono katafalk z portretem poety. Mowę żałobną, pełną patriotycznych akcentów, wygłosił najlepszy w owych czasach kaznodzieja poznański - ks. Aleksy Prusinowski.