Ks. Antoni Szyperski (1811 - 1876)

Dnia 12 września 1876 r. przeniósł się do wieczności ks. Antoni Szyperski, mąż rzadkiej szlachetności i poświęcenia. Po wyświęceniu na kapłana posłała go Władza duchowna na wikariat do Wągrowca, stamtąd do Krotoszyna, gdzie był wikariuszem, altarystą św. Anny i proboszczem szpitalnym, sprawując zarazom funkcję nauczyciela religii, języka polskiego i języka łacińskiego w ówczesnej szkole wyższej powiatowej. Pobyt jego w Krotoszynie zapisał się i w księdze jego żywota wieczną nagrodą i w sercach parafian wdzięcznym wspomnieniem. Niestety rok 1848 przeciął ten święty związek pasterza z owieczkami swoimi. W nocy bowiem, gdy się najmniej spodziewał, włamali się huzarzy pruscy z dobytymi pałaszami do jogo pomieszkania, a ks. Antoni cudem tylko ocalał, uchodząc oknem w koszuli przed najezdnikami. Już do Krotoszyna nie wrócił; ale zajął tymczasowo miejsce w Jarocinie, skąd prezentowany przez hr. Mierzyńskiego z Baszkowa przeniósł się do Kobylina, gdzie do końca życia wiernie Kościołowi i Ojczyźnie służył. Niepodobna tu szczegółowo cnót jego wyliczać, bo wszystkie kochał zarówno. Szczególnie jednak kochał się w czystości serca, wstrzemięźliwości i pokorze. Delikatnym swym obejściem ujmował innowierców, którzy też licznie ostatnią mu na pogrzebie oddali przysługę. Płacz osieroconej całej parafii wcale nie ustawał, gdy kaznodzieja ks. Szczygłowski stratą swego dawnego proboszcza żywo dotknięty, wyrzekł: "takiego proboszcza już nie dostaniecie." Ks. Jażdżewski nazwał go w swojej mowie pogrzebowej: "verus Israelita"; a miłość jogo do Kościoła i Ojczyzny przyrównał do dwóch strun harfy harmonijnie nastrojonych, tak, że uderzywszy w jedne, odbrzmi druga choć nietknięta. Zwłoki księdza Antoniego zanieśli kapłani na swoich barkach do grobu. Ks. Antoni umarł w 65 roku życia swego.