Ks. Antoni Zarzycki (1865 - 1933)
Dziekan, radca. Ks. Antoni Zarzycki urodził się w Żerkowie 26 maja 1865 r. Mając lat 12 wstąpił do gimnazjum w Gnieźnie. Złożywszy tam maturę, zdecydował poświęcić się stanowi duchownemu. Ponieważ seminarium duchowne w latach t. zw. walki kulturnej było zamknięte, studia teologiczne odbył we Wuerzburgu, dwa ostatnie semestry w Monasterze, a na rok praktyczny udał się do Gniezna. Po wyświęceniu go na kapłana posłała go Władza Duchowna na wikariat do Bydgoszczy, gdzie proboszczem był Ks. dr Choraszewski. Obok wytężonej pracy w rozległej parafii pełnił przez pewien czas funkcje kapelana wojskowego i więziennego. W Bydgoszczy w ówczesnych warunkach trzeba było pracować pilnie także i poza kościołem. Razem z Ks. Jałoszyńskim, późniejszym proboszczem w Sokolnikach, zakładał polskie towarzystwa oświatowe, a następnie związek towarzystw polskich. Praca była nader uciążliwa, ale wdzięczna. Młodzież brała się do dzieła, garnęła się do nauki. W dowód uznania za tę gorliwą i pełną poświęcenia pracę mianowano go honorowym członkiem towarzystw bydgoskich. Po trzech latach posłała go Władza Duchowna z Bydgoszczy na wikariat do Piły, miasta mocno zniemczonego. Niechętnie widziano tam księży Polaków. Dla rodaków, przeważnie robotników, założył stowarzyszenie. Z powodu lokalnych stosunków przygotowywał polskie dzieci do Sakramentów św. na wikariacie, trzeba je było najczęściej uczyć najpierw czytać i pisać po polsku. Starano się wpłynąć na niego, aby zaprzestał tej nauki, czemu sprzeciwiał się energicznie. Zakazano jednak nauki czytania polskiego i pisania. Po półtorarocznym pobycie w Pile, powierzyła mu Włada Duchowna administrację parafii w Mikstacie i Przedborowie. Na tym posterunku pracował przez szereg lat gorliwie w kościele, stowarzyszeniach oświatowych, oraz w banku ludowym. Z wielkim trudem pobudował nowy kościół w Przedborowie. Otrzymawszy prezentę na Opatów, przeniósł się na to stanowisko w r. 1906. Darząc go swym zaufaniem Ks. Arcybiskup Stablewski powierzył mu w tymże roku urząd dziekana Kępińskiego, który sprawował aż do końca życia. Obowiązki duszpasterskie spełniał gorliwie i sumiennie przede wszystkim w obrębie własnej parafii. Poza tym chętnie służył pomocą nawet w podeszłym już wieku sąsiednim parafiom ku zbudowaniu młodszych kapłanów. W razie potrzeby służył radą i czynem, szczególniejszą opieką darzył dziatwę szkolną. Dla Ustronia, gdzie znajduje się letnisko dla dzieci urzędników państwowych, czynił wszystko, co było w jego mocy, aby zapewnić temu zakładowi religijne wychowanie, i uprzystępnić wykonywanie obowiązków wiary św. W czasach niewoli oskarżono go wraz z innymi księżmi dekanalnymi za ogłoszenie listu z ambony w obronie nauczania religii w języku ojczystym. Jego staraniem odnowiono w ostatnich latach kościół, który czystością i wzorową schludnością wywierał potężny wpływ na duszę, podnosząc ją do Boga. Nie zapomniał także o utrzymaniu w odpowiednim stanie budynków beneficjalnych, o ile to od niego zależało, łożąc nieraz na ten cel z własnych funduszów. Jako dziekan rozległego dekanatu z iście apostolskim rozmachem spełniał swoje obowiązki przez lat przeszło 27. Za jego inicjatywą i staraniem Władza Duchowna erygowała parafie w Podzamczu, Morawinie, Grębaninie. Dla księży dekanalnych był nie tylko wzorowym przełożonym, ale i serdecznym konfratrem. W styczniu 1931 obchodził 25-letni jubileusz pracy duszpasterskiej w Opatowie i równocześnie działalności dziekańskiej. W uznaniu jego twórczej i wydatnej pracy mianował go z okazji tej uroczystości Eminencja Ks. Kardynał Prymas radcą duchownym ad honores. Wielostronna intensywna praca podcięła siły sędziwego kapłana. Po dwumiesięcznej uciążliwej chorobie, w której znosił cierpienia z pogodą ducha oraz anielską cierpliwością, dokonał zbożnego, pracowitego żywota 30 lipca 1933 r. zaopatrzony kilkakrotnie św. Sakramentami. Eksportację zwłok prowadził 2 sierpnia 1933 Ks. infułat Ruciński w otoczeniu Ks. kanonika Jęśka, Ks. kanclerza Jedwabskiego oraz licznego grona konfratrów z bliska i z daleka. Nazajutrz odbył się pogrzeb, w którym pokaźny zastęp kapłanów, tłumy wiernych oddali ostatnią przysługę swojemu kochanemu i drogiemu konfratrowi, dziekanowi i duszpasterzowi.