Ks. Aleksander Żmidziński (1847 - 1931)

W środę, dnia 2 grudnia 1931 r., zamknął oczy swoje do snu wiecznego nestor duchowieństwa archidiecezji, ks. Aleksander Żmidziński, jubilat, radca duchowny, kanonik honorowy Kapituły Metropolitalnej Poznańskiej, długoletni proboszcz w Michorzewie, w sędziwym wieku 85 lat. Urodził się dnia 26. lutego 1847 r. w Krukówku pod Mroczą jako syn dzierżawcy rozległych majątków Walentego i Joanny Żmidzińskich. Obdarzony talentem ponad przeciętną miarę, zostaje oddany do naówczas słynnego gimnazjum w Trzemesznie i rokuje wielkie nadzieje. Studia jego gimnazjalne przerywa w roku 1863 powstanie w b. Kongresówce, dokąd z innymi udaje się potajemnie jako 16-letni młodzieniec ks. Aleksander. Zbyt młodego i wątłego chłopca nie przyjęto jednakowoż w szeregi walczących, wymagających pełnię sił fizycznych, więc opatruje chorych i rannych, a miłością swoją ojczyzny i poświęceniem zapala starszą brać do broni. Po stłumieniu przedwczesnych wysiłków narodu polskiego przez potężnych ciemiężców, wraca do Trzemeszna, lecz nie zostaje już przyjęty do gimnazjum, tylko kończy gimnazjum w Inowrocławiu. Złożywszy egzamin dojrzałości poświęca swe życie Bogu i społeczeństwu i po chlubnie odbytych studiach w Seminarium Duchownym w Poznaniu i w Gnieźnie, zostaje wyświęcony na kapłana 1872 r. Był to czas najgorętszych walk pomiędzy Kościołem i rządem pruskim, tak zwana. walka kulturna. Każdego z nowo wyświęconych kapłanów czekały znoje, praca ponad siły, a często i więzienie. Ks. Aleksander szedł pomimo wszystko, pełen zapału do służby Bożej, głosić imię Boże. Władza Duchowna posyła go najprzód do Lwówka, gdzie jako wikariusz ks. prałata Hebanowskiego spędza lat 12. Ks. Prałat posądzony o to, że jest delegatem Ojca Św., odsiaduje dwuletnią kaźń więzienną, cała więc praca duszpasterska w tym czasie spoczywa na barkach młodego kapłana. Następnie w ciężkich warunkach pracuje przez 2 lata w Sierakowie, po księdzu, który niestety nie pozostał wiernym Kościołowi. W czasie tym błogosławi dzikie małżeństwa, przyjmuje często 18-letnich młodzieńców do pierwszej Komunii Św., całą parafię przez gorliwą pracę zwraca do Boga. Po Sierakowie przez 3 lata jest proboszczem w Śnieciskach, a na wyraźną prośbę Emilii Sczanieckiej, znanej gorącej patriotki, obejmuje probostwo w Michorzewie, gdzie przetrwał przez lat 41, aż do końca żywota swojego. W testamencie swoim ks. Kanonik Żmidziński dziękuje Panu Bogu za łaskę, iż mógł oglądać wolną ojczyznę i zaręcza o swojej głębokiej miłości Ojczyzny. I w rzeczywistości - życie jego całe było pasmem poświęcenia całego jestestwa jego dla ojczyzny. Dla niej pracuje za czasów niewoli, kładzie fundamenty pod gmach budującej się ojczyzny według sił swoich. Zakłada Bank Ludowy, aby nauczyć parafian swoich rzetelnej oszczędności, Banku tego jest długoletnim dyrektorem, zakłada Kółko Rolnicze, które prowadzi i w którym jest sumiennym i doświadczonym doradcą, - za jego inicjatywą wydrenowano role. Jest członkiem Towarzystwa Pomocy Naukowej Imienia Dr. Karola Marcinkowskiego, zakłada dla młodzieży męskiej i żeńskiej Stowarzyszenia, w których pracuje według sił swoich, zakłada Kółko Włościanek. Dla szerzenia oświaty buduje salkę, parafialną. Przede wszystkim zaś sieje trzeźwość przez założenie Bractwa Wstrzemięźliwości. W pierwszym sejmie polskim, dnia 4 grudnia 1918 r. w Poznaniu - bierze udział jako członek komitetu Rady Ludowej i przemawia ze znaną krasomówczością na tymże sejmie. Zapalony ogniem miłości ojczyzny, organizuje w powiecie nowotomyskim szkolnictwo polskie i mimo już podeszłego wieku, jest pierwszym inspektorem powiatowym szkół w czasie powstania. To też rząd polski odznaczył go złotym krzyżem zasługi. Był kapłanem secundum cor Jesu. Sam, wielki kaznodzieja i mistrz słowa aż do sędziwych dni, często sprowadza misjonarzy do swojej parafii. Aż do ostatniej prawie chwili w przykładnym skupieniu ducha celebruje Mszę Św., podtrzymywany przez dwóch parafian przy ołtarzu. Parafianie słysząc go przemawiającego, nie mogli powstrzymać się od łez z rozczulenia. Dbał o kościół, który wymalował dwa razy za czasów swego urzędowania w Michorzewie. Jego i p. Patrona sumptem ozdobiony został kościół witrażami. Budynki gospodarcze utrzymuje w porządku. W uznaniu zasług został zamianowany radcą duchownym, a później kanonikiem Kapituły Metropolitalnej Poznańskiej. Nie doczekał się diamentowego jubileuszu Kapłaństwa, który byłby obchodził za kilka miesięcy. Eksportację do kościoła prowadził J. E. Ks. Bisk. Dymek w asyście przeszło 20 kapłanów, a nazajutrz przeszło 40 kapłanów, tłumy wdzięcznych parafian i okoliczne ziemiaństwo zaprowadziły drogie zwłoki do grobu. Spoczął przy boku swoich rodziców, których był najlepszym synem.