Ks. Edward Spychalski (1867 - 1939)
Spokojnie, poddany woli Bożej, odszedł z tego świata dnia 12 stycznia 1939 r. ks. Edward Spychalski. Ciche było jego życie, spokojna była jego śmierć. Urodził się dnia 5 października 1867 r. w Ostrowie z ojca Feliksa i matki Marianny z Piórków. Pierwsze nauki pobierał w szkole elementarnej a od 10 - go roku życia w gimnazjum w rodzinnym mieście. Po zdaniu matury 1 września 1887 r. udał się na studia teologiczne do Monasteru we Westfalii. Gdy po tzw. "Kulturkampfie" otwarto w październiku 1889 r. nowe seminarium duchowne poznańskie, wstępuje do tegoż seminarium, studiując w nim teologię jeszcze przez jeden rok. Po roku praktyczno - teologicznym w seminarium gnieźnieńskim otrzymał święcenia kapłańskie dnia 25 lipca 1891 roku z rąk biskupa Andrzejewicza. Nowo wyświęcony kapłan spełnia pierwsze obowiązki duszpasterskie przez 9 miesięcy w Mroczy. Dnia 1 kwietnia 1892 powołuje go Władza Duchowna na pierwszy wikariat przy farze bydgoskiej, a wreszcie 1 stycznia 1895 na wikariat przy kościele św. Mikołaja w Inowrocławiu, gdzie pracował wspólnie z Ks. Antonim Laubitzem, obecnym sufraganem gnieźnieńskim. Obok obowiązków wikariusza parafialnego spełniał Ks. Spychalski jednocześnie urząd kapelana wojskowego. Ponadto oddaje się pracy w Towarzystwie Przemysłowców i Towarzystwie Czeladzi Katolickiej. Dnia 22 marca 1899 roku arcybiskup Stablewski powierzył Ks. Edwardowi zarząd parafii Sarnowa, w której pracował przez 40 lat. Duszpasterstwo parafii nie było zbyt łatwe i przyjemne, bo liczyła ona dwie trzecie wiernych narodowości niemieckiej i jedną trzecią narodowości polskiej. Dzięki wielkiemu taktowi i delikatności umiał jednak pozyskać dla Boga jednych i drugich parafian. Mimo, że w sercu i postępowaniu czuł się zawsze Polakiem, a w pracy duszpasterskiej starał się utrzymać to, co było polskiego, to jednak doznawał wielu objawów życzliwości ze strony parafian niemieckich. Dobry stosunek ks. Spychalskiego do parafian umożliwił i ułatwił mu wykonanie znaczniejszych ulepszeń i budowli. Do nich zaliczyć należy organy i piękny szpital. Poza tym przyczynił się do odnowienia kościoła na zewnątrz i wewnątrz. Okres Powstania Wielkopolskiego przynosi wiele ciężkich chwil ks. Spychalskiemu. Po wyparciu nielicznych powstańców z Sarnowy został aresztowany przez wojsko niemieckie. Wraz z 0. Antonim Galikowskim, Franciszkaninem, prowadzono go pieszo do Rawicza aż na główną komendanturę, gdzie go sąd wojenny uwolnił. Później dokonywano jeszcze kilkakrotnie rewizji na probostwie. Gdy Sarnowa wcielona została do Polski, nastał spokój w parafii, która przybierała coraz bardziej polskie oblicze, gdyż osiedlali się w niej na miejsce optantów niemieckich Polacy z Westfalii, Śląska, Małopolski i byłej Kongresówki. Wskutek ustawicznej prawie zmiany parafian praca duszpasterska nie była łatwa. Ale ks. Spychalski z zaparciem samego siebie pracował nad duszami, spełniając wiernie codzienne obowiązki. Kilka lat przed śmiercią zachorował poważnie na oczy. Choć choroba zwiększała się z roku na rok, nie poddawał się jej i spełniał sumiennie te obowiązki duszpasterskie, do których był zdolny. Na postępującą utratę wzroku nigdy nie narzekał. Bóg zabrał ks. Edwarda prawie niespodzianie. Śmierć miał szczęśliwą, na jaką sobie dobrym i cichym życiem zasłużył. Ostatnią przysługę oddali ks. Edwardowi Spychalskiemu licznie zebrani na uroczystościach pogrzebowych konfratrzy, krewni, parafianie, przyjaciele oraz znajomi. Spoczął na cmentarzu Sarnowskim wśród swoich zmarłych parafian.