Ks. Feliks Janicki (1832 - 1892)

Ks. Feliks Janicki, proboszcz w Kołaczkowicach. Urodzony 11 stycznia 1832, wyświęcony w roku 1859. Smutną wieść rozniósł głos dzwonów kościółka wiejskiego w Kołaczkowicach na dnia 7 września roku 1892 po całej naszej okolicy. Bolesnem echem odbił się on w sercach kapłanów dekanatu jutrosińskiego, jako i okolicznych i przejął wszystkich boleścią i niekłamanym żalem po stracie tego, któregośmy wszyscy tak bardzo kochali, tak wysoce cenili, to jest: księdza Feliksa Janickiego, który piękny wieniec zasług uwił sobie w ciągu uciążliwego żywota - żywota cichego, który nie wiele ma w oczach świata wartości. My bowiem zwykle cenimy ludzi wedle rozgłosiu ich imienia i z dźwięku chwały miarę zasługi bierzemy. Ale wiedzmy, że nie głośnym, ale cichym duszom dał Zbawiciel obietnicę błogosławieństwa. Lat 29 pracował w małej ubogiej parafii i był szczęśliwym. Do księdza Feliksa słusznie zastosować można słowa św. Jakóba: że nabożeństwo czyste i niepokalane przed Bogiem i Ojcem jest: nawiedzać sieroty i wdowy w ucisku ich, a siebie zachować niezmazanym od tego świata. Wielkie to było serce. Dawał on wszystkim dobry przykład życiem czystem, trzeźwem, cichem, skromnem, miernem, regularnem. Wartoby naśladować to życie księdza Feliksa w tym mianowicie czasie, gdzie mierność życia stać się powinna cnotą narodową. Wszyscy, co go bliżej znali, sumiennie mogą poświadczyć, że z jakiejkolwiek strony byśmy ks. Feliksa chcieli badać, zawsze o nim powtórzyć musimy; prawdziwy i rzetelny to mąż, w którym nie było ani cienia zdrady. Był on serdecznym przyjacielem. Budował pobożnością, gorliwością, ochoczością do usług swoich konfratrów. Obłudą i fałszem się brzydził, prawdę umiłowal 'w każdem słowie. Zapadł ks. Feliks 2 lutego 1892 r. na chorobę nerkową (morbus Brighti), która też po 8 miesiącach kres jego życiu położyła. Budować się było można długą tą i uciążliwą chorobą, którą znosił z największem poddaniem do woli Bożęj, a pokrzepiał się w cierpliwości częstszem przyjmowaniem Najśw. Sakramentu. Dał mu Bóg szczęśliwą śmierć przy zupełnej przytomności. Na eksportacyą zjechało się 28 kapłanów, a na pogrzeb 30. Nabożeństwo odprawił bratanek nieboszczyka ks. Julian Janicki, wikaryusz przy kościele św. Marcina w Poznaniu, wychowany przez ks. Feliksa. Był też i siostrzeniec niebożczyka ks. Piątkowski, wikaryusz z Lwówka, których obydwóch sługami ołtarza nieboszczyk uczynił. - Drugi mówca ks. Nowakowski ze Smolic proboszcz, w prawdziwem świetle, popularnie, pięknie przedstawił żywot zmarłego. Uplótł mówca wieniec, godny zasług ś. p. księdza Feliksa. Długo i długo będą parafianie ukochani przez niebożczyka i kochający go pokazywać sobie grób jego i mówić: to leży nasz dobroczyńca, nasz opiekun. /N. o. w p./