Ks. Hilary Kokociński (1877 - 1933)
W przeddzień uroczystości Bożego Ciała, dnia 11 czerwca 1933 zasnął na wieki w 57 roku życia a 29 kapłaństwa ks. Hilary Kokociński, proboszcz kębłowski. Śmierć tego zawsze zdrowego i fizycznie silnego kapłana była niespodzianką dla parafii i dekanatu a nastąpiła po ciężkiej i skomplikowanej operacji wewnętrznej w szpitalu w Poznaniu. Nieboszczyk urodził się dnia 17 stycznia 1877 r. w Żołędowie pod Bydgoszczą. Do gimnazjum uczęszczał w Krotoszynie. Po odbyciu studiów teologicznych w Poznaniu i Gnieźnie został dnia 2 kwietnia 1905 r. wyświęcony na kapłana.Jako pierwszą posadę otrzymał wikariat w Miejskiej Górce. Tutaj pracował gorliwie przez cztery lata przy boku swego sędziwego proboszcza ks. Mazurkiewicza nie tylko w kościele, ale i na polu społecznym, zdradzając od samego zarania swej działalności niepospolite zdolności ekonomiczne. Z jego inicjatywy powstały wówczas w Miejskiej Górce Bank Ludowy i Rolnik. W roku 1909 powierzyła mu Władza Duchowna parafię w Zielonej Wsi w dekanacie jutrosińskim, gdzie nadal pracował sumiennie szczerze oddany swym parafianom. Pod względem gospodarczym starał się podnieść dochody i wartość lichego swego beneficjum, co mu się też po części udawało. Jak wielką cieszył się w powiecie rawickim powagą świadczy fakt, że już za niemieckich czasów zasiadał w Wydziale Powiatowym jako delegat ludności rolniczej. Niezmiernie wielkie zasługi położył na polu oświatowym i gospodarczym, to też znali go wszyscy w powiecie rawickim. W czasie Powstania Wielkopolskiego był jako członek Rady Ludowej duszą całego ruchu na odcinku rawickim. Skutkiem tego musiał znosić wielkie przykrości ze strony żołnierzy niemieckich, musiał się tułać i ukrywać przed bandytami, którzy mu nawet plebanię splądrowali, a nabożeństwa przez pewien czas z narażeniem życia odprawiać w szkole. Wśród gradu kul w tym czasie chował swego skrytobójczo zamordowanego sąsiada ks. Śledzińskiego. Wówczas to wielki jego patriotyzm przeszedł prawdziwy chrzest ogniowy. W dowód zasług położonych na polu kościelnym i narodowym otrzymał w roku 1927 beneficjum w Kębłowie dekanatu zbąszyńskiego. Pracował tutaj niedługo, bo niespełna sześć lat, lecz działalność jego była bogata w owoce. Dla parafian był ojcem i doradcą we wszelkich kwestiach życiowych, to też ogólnie był szanowany i lubiany. W obejściu był prosty, ale szczery. Stanowił, jak zaznaczył mówca pogrzebowy "typ prawdziwego wiejskiego plebana", który był wszystkim dla wszystkich. W trosce o dobro dusz powierzonej mu parafii urządził krótko przed śmiercią misję parafialną. Wybudował poczęści własnym sumptem piękny Dom Katolicki z mieszkaniem dla wikariusza, postawił cały szereg nowych budynków gospodarczych a stare odnowił, zmienił i ulepszył niejedno w kościele, rozszerzył i uporządkował cmentarz grzebalny, ozdobił wieś okazałą figurą Serca Jezusowego, wreszcie na cmentarzu postawił poległym piękny pomnik. Wszystkie towarzystwa miejscowe i kościelne i świeckie miały w zmarłym szczerego opiekuna. Był członkiem Wydziału powiatowego w Wolsztynie. Przede wszystkim zajmował się umiejętnie ruchem spółdzielczym, co jego usposobieniu najwięcej odpowiadało. Był prezesem licznych Rad Nadzorczych: w Mleczarni w Wroniawach, w Gorzelni w Widzimiu i w Rolniku w Wolsztynie. To też zasłużony a przedwcześnie zmarły kapłan pozostawił po sobie powszechny żal. Zwłoki nieboszczyka złożono przy udziale 29 konfratrów i niezliczonej rzeszy wiernych w dniu 19 czerwca 1933 r. na cmentarzu kębłowskim.