Ks. Idzi Sutarski (1882 - 1935)
Administratora parafii Popowskiej. W niedzielę, dnia 15 grudnia 1835, w trzecią niedzielę adwentu, parafianie popowscy widzieli jeszcze duszpasterza swego, jak kilka godzin, niestrudzony, zdawało się, słuchał spowiedzi adwentowej, wygłosił dłuższe nawet niż zwykle kazanie i odprawił sumę niedzielną, a po południu, choć zmęczony nawałem pracy adwentowej, uwieńczył całodzienny trud niedzielny nieszporami i nabożeństwem różańcowym. Nazajutrz rano wstawał, aby rychło celebrować zapowiedzianą Mszę Św., gdy wtem gwałtowny krwotok powalił go z powrotem na łoże i w kilku minutach położył kres jego życiu. Przywołany natychmiast konfrater, sąsiad, ledwie zdążył z sakramentem Ostatniego Namaszczenia i absolucją a przybyły wkrótce lekarz już tylko mógł stwierdzić śmierć. Przyczyną zgonu ks. Idziego Sutarskiego bezpośrednią było nieoszczędzanie się i przemęczanie mimo ciężkiej choroby, którą od dłuższego czasu w sobie nosił. Zmarły okazał tu wielki hart ducha i dziwną wprost odporność wobec trawiącej go choroby. Siłą woli nadzwyczajną opanowywał się i nie dbał widocznie o swoje zdrowie. Choć od dawna powinien był przestać pracować i leczyć się, do ostatniej chwili wysilał się, aby sprostać, i to sam jeden, pracy w dość rozległej parafii. Dosłownie jak żołnierz padł na posterunku. Urodził się w roku 1882 w Ostrzeszowie z ojca Wincentego i matki Józefy z Sodolskich. Ukończył gimnazjum, ongiś Fryderyka Wilhelma, w Poznaniu. Po odbytych studiach teologicznych w Poznaniu i Gnieźnie, wyświęcony na kapłana, pracuje najprzód na wikariatach w Dusznikach i Wieleniu, po czym na samodzielnych stanowiskach w Szamocinie i Jaktorowie, gdzie, zapadłszy na zdrowiu, nie mógł już dopełnić tego, co było gorącem pragnieniem jego, odrestaurowania kościoła jaktorowskiego. Zmuszony był z powodu nadwątlonego zdrowia przejść na placówkę, gdzie czekała go spokojniejsza, acz niemniej rozległa praca duszpasterska, do Popowa Kościelnego. Niespełna rok tylko danym mu było tu pełnić obowiązki rządcy parafii. Mimo jednakże krótkiego swego pobytu w Popowie, zdołał sobie uprzejmością swoją i gotowością do wszelkiej sąsiedzkiej przysługi, pozyskać serca nie tylko konfratrów lecz zaskarbić także miłość parafian swoich. Nie doczekał się niestety srebrnego swego jubileuszu kapłańskiego, który parę tylko tygodni później miał obchodzić. Licznie zebrani wierni i duchowieństwo nie tylko z dekanatu własnego, lecz także z miejsc poprzedniej działalności zmarłego, wzięło udział w pogrzebie i otoczyło grób zgasłego kapłana na cmentarzu parafialnym w Popowie Kościelnym.