Ks. Józef Gierłowski (1872 - 1935)

W szpitalu Sióstr Elżbietanek w Poznaniu zakończył dnia 11 maja 1935 r. doczesny swój żywot ks. Józef Gierłowski, dziekan Janowiecki i proboszcz w Łopiennie. Ubył w szeregach duchowieństwa wielkopolskiego jeden z najprzykładniejszych duszpasterzy, kapłan wielkich cnót i życia tak świątobliwego, że niezbyt przesadzi, kto nazwie ks. Gierłowskiego wielkopolskim Vianneyem. Już zewnętrzna postać tego kapłana, ascetyczna, skupiona i uduchowiona znamionowała obfitujące niewątpliwie w dobroć i świętość i gorliwość Chrystusową życie wewnętrzne. Promieniował szeroko i daleko duchem kapłańskiej świątobliwości, tak że najobojętniejsi, gdy przyszło im wydać opinię o ks. Józefie, przyznać byli zmuszeni, że "święty to sługa Boży"! Unikał rozgłosu, żył cichym, acz znojnym i pracowitym życiem, z dala od rozgwaru szerokiego świata, w ustronnym i zacisznym, pięknie nad jeziorem położonym Łopiennie. Tutaj, w trudzie i mozole duszpasterstwa, które dziś coraz większych wymaga sił kapłana, spędził zmarły dziekan większą część życia swego. Urodził się w roku 1872 z zacnej i bogobojnej rodziny. Po chlubnie ukończonych studiach gimnazjalnych, uwolniony jako celujący uczeń od ustnego egzaminu maturalnego poszedł za głosem powołania Bożego, wstępując do seminarium duchownego niedługo po tegoż wznowieniu i otwarciu po długoletniej walce kulturnej. Od razu zwraca na siebie uwagę swych przełożonych nadzwyczajną pilnością w naukach i wybitną pobożnością. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk Arcybiskupa Stablewskiego w roku 1897. Po krótkim stosunkowo okresie pracy pomocniczej na stanowisku wikariusza, powierza mu Władza Duchowna parafię w Łopiennie, której proboszczem jest lat 32. Tej parafii poświęca wszystkie swoje siły duchowe, cały swój zasób wielkiej, apostolskiej gorliwości, nie szczędząc także hojnych ofiar materialnych. Kościół w Łopiennie należy dziś do najpiękniejszych świątyń nie tylko w Wielkopolsce, lecz w Polsce całej! Odrestaurowanie kościoła, przepiękna jego szata wewnętrzna, to zasługa ks. Gierłowskiego. Monumentalne obwarowanie dziedzińca świątyni masywnym murem, odbudowanie budynków gospodarczych, utrzymanie ogrodu wzorowe, to wszystko zdradza wybitne zamiłowanie zmarłego do czystości, ładu i pedanteryjnego wprost porządku. Tak hojnie udzielając swych sił i środków kościołowi i sprawie publicznej, dla siebie był niezwykle mało wymagający. Zapominał nie tylko o niezbędnej dla siebie wygodzie, lecz odmawiał sobie nawet tego, co było koniecznym dla zdrowia. Upiększał kościół, lecz przeszło 30 lat mieszkał w maleńkiej swej plebanii, najmniejszej plebanii swego dekanatu! O sypialni mógł kaznodzieja pogrzebowy słusznie powiedzieć, że niewiele większa była od trumny, w której spoczęła powłoka jego śmiertelna, Ceniąc w zmarłym wysoko ducha apostolskiego i świętość życia, zamianowała go Władza Duchowa w roku 1929 dziekanem dekanatu Janowieckiego. W całej pełni zajaśniał i na tym stanowisku zaletami, którymi się zawsze odznaczał a wyróżniał się tą ujmującą skromnością i mimo rozległej swej wiedzy tą prostotą, która w mig wszystkie jednała mu serca. Przy tym śmiało, mężnie i odważnie zawsze wypowiadał swoje zdania i przekonania tam, gdzie chodziło o chwałę Bożą, dobro Kościoła i ojczyzny. Ascetyzm świątobliwego życia zachwiał w końcu nadwyrężonym i tak już od dawna i z natury także wątłym zdrowiem. Od czasu do czasu szukał ks. Józef, skutecznie ulgi w przewlekłej swej chorobie u przyjaciela swego i kolegi szkolnego, znanej powagi lekarskiej w Poznaniu. Wreszcie na początku marca 1935 po raz ostatni wyjechał! W ciągu kilku tygodni choroba takie poczyniła postępy, że wszelka sztuka lekarska okazała się bezsilna. W dnia 11 maja po przyjęciu ostatnich sakramentów oddał ks. Gierłowski duszę swoją Bogu! Nie tylko parafia cała, lecz tłumy ludu z dalszych okolic, nie tylko księża dekanalni, lecz szeregi kapłanów poza dekanalnych odprowadziły pod przewodnictwem przedstawiciela Wysokiej Władzy Duchowej ks. dziekana na miejsce wiecznego spoczynku, które sam wybrał sobie u boku ukochanej matki swej przy kościele Łopiennieckim.