Ks. Jarosław Jankiewicz (1910 - 1937)

Dnia 26 kwietnia 1937 r. umarł w Lecznicy pod Obornikami po kilkuletniej chorobie. Urodził się dnia 5 stycznia 1910 r. w Gostyniu, gdzie też w r. 1927 ukończył gimnazjum. Z domu rodzicielskiego wyniósł szczere ukochanie wzniosłych ideałów katolickich i narodowych i w tej atmosferze ukształtowało się powołanie kapłańskie. Był najmłodszym maturzystą gimnazjum gostyńskiego, a więc i najweselszym z nich, lecz radość jego, skupiając koło siebie wszystkich kolegów, płynęła z serca czystego, serca kochającego Boga, serca gotowego poświęcić wszystko dla Boga. W lutym 1928 r. zostaje przyjęty do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, a 12 czerwca 1932 r. święci go J. Em. Ks. Kardynał Prymas Hlond na kapłana. Wszyscy, ci którzy go znali z ławy seminaryjnej, nie mogą zapomnieć tej szlachetnej postaci ks. Jarosława. Był dla wszystkich uprzejmy, zawsze ze szczerym uśmiechem na ustach, wnoszący wszędzie pogodę i radość. Od lipca 1932 r. obejmuje wikariat w Margoninie, gdzie z zapałem i gorliwością pracuje do końca listopada 1932 r. Szczególną troską jego, to młodzież męska, wśród której pracuje nie szczędząc sił ni zdrowia. Z dniem 1 grudnia 1932 r. ks. Jarosław powołany został na wikariat do Długich Starych w dekanacie Leszczyńskim. Szczere i serdeczne przywiązanie parafian, niezatarta pamięć, którą po sobie pozostawił w tej parafii, najlepiej świadczą o jego pełnej zapału pracy kapłańskiej. Pilnością swoją i ukochaniem dusz zdołał zaspokoić potrzeby duszpasterskie parafian, tak Polaków jak i Niemców, choć bardzo wiele trudu wkładał w opanowanie języka niemieckiego. Niestety, pierwsze objawy niebezpiecznej dla niego choroby zmusiły go do opuszczenia placówki duszpasterskiej. Władza Duchowna w trosce o jego zdrowie, poleca mu z dniem 1 grudnia 1933 r. urząd kapelana w Zakładzie Ubezpieczalni Krajowej "Staszycówka" w Ludwikowie pod Mosiną. Stąd z dniem 1 lutego 1934 r. przechodził na równorzędny urząd kapelana do Lecznicy pod Obornikami. Pozostaje tu do chwili swego zgonu, choć w ostatnich miesiącach już tylko jako pacjent. Monotonię swej długotrwałej kuracji przerywa wyjazdem do Gardona we Włoszech, w miesiącu lipcu, sierpniu i wrześniu 1935 r, na wyraźne zresztą polecenie lekarza. Umarł, pogodzony z wolą Bożą, z anielską cierpliwością znosząc ostatnie wielkie cierpienia w dniu 26 kwietnia 1937 r. Był on jednym z kapłanów najliczniejszego wówczas w dziejach seminarium poznańskiego kursu, wyświęconego w 1932 r. Śmierć jego wywarła wśród licznego grona kolegów wielki ból i smutek. Jak ofiarnie dla dusz pracował, tak też i ofiarnie dla nich cierpiał i umarł. W czasie przewlekłej i nieraz bolesnej choroby, dziwiono się jego wielkiej cierpliwości i radości z ponoszonych cierpień. Obiecał, że wyzna cel swych cierpień w godzinę śmierci. Gdy wreszcie oznajmiono mu, że zbliża się ostatnia jego na ziemi chwila, z świętą rezygnacją przyjął wiadomość i oświadczył z prostotą: "cierpiałem za parafian wśród których pracowałem, za nich też niosę w ofierze życie moje". Pogrzeb ks. Jarosława Jankiewicza odbył się w rodzinnym jego mieście, w Gostyniu, w dniu 29 kwietnia 1937 r. Liturgiczne funkcje żałobne sprawował jego niegdyś prezbiter assistens przy prymicyjnej Mszy św. Ks. kanonik Szreybrowski. W imieniu przyjaciół i kolegów pożegnał ukochanego zmarłego ks. Marian Szczerkowski z Poznania. Wielka liczba kałanów świadczyła o szczerym przywiązaniu konfratrów do osoby ks. Jarosława. "Spodobała się dusza jego Bogu i dlatego pokwapił się wynieść go spośród nieprawności" (Ks. Mądr. IV. 13).