Ks. Jan Ignacy Korytkowski (1824 - 1888)

Urodził się w Gnieźnie dnia 31 grudnia roku 1824 z ojca Ignacego Korytkowskiego, z matki Marii z Wleklińskich. Ukończywszy nauki gimnazjalne w Trzemesznie w r. 1847, wstąpił do seminarium duchownego w Poznaniu, skąd po odebraniu subdiakonatu przeniósł się w listopadzie r. 1849 na akademie do Monasteru, gdzie po dwuletnich studiach uzyskał stopień licencjata teologii. Wyświęcony na kapłana r. 1851 w Poznaniu przez ks. Sufragana Dąbrowskiego, sprawował najprzód obowiązki wikariusza i mansjonarza przy kościele śremskim, skąd w roku następnym powołany został przez prowincjonalną radę szkolną w porozumieniu z Arcybiskupem Przyłuskim na nauczyciela religii i języka niemieckiego do seminarium nauczycielskiego w Paradyżu, którą to posadę dla słabości zdrowia w r. 1853 opuściwszy, po odbycia kuracji u wód zagranicznych przeznaczony został na wikariusza do Strzelna, a w r. 1854 przeniesiony został stamtąd na wikariat i altarję do Krotoszyna z obowiązkiem udzielania nauki religii w tamtejszym gimnazjum. Uzyskawszy prezentę od patrona Józefa Chełkowskiego na probostwo w Trzcinicy, w dekanacie kempińskim, odebrał w kwietniu 1855 r. pod zarząd duchowny parafię liczącą przeszło 3500 dusz. W roku 1860, dnia 28 stycznie, został ks. Korytkowski przez ks. Oficjała Kilińskiego na beneficjum trzcinickie kanonicznie instytuowany, a na dnia 8 maja tegoż roku przez ks. dziekana Fabisza introdukowany. Za przekład książki ks. dr. Wicka w Wrocławiu pod tytułem "Prawdziwa religia" na język polski odsiadywać musiał od 28 stycznia do 12 lutego roku 1864 karę więzienia w Gnieźnie, na którą go skazał sąd apelacyjny w Bydgoszczy i najwyższy trybunał w Berlinie za dopatrzoną tam obrazę Lutra i insynuowany tłumaczowi zamiar sfanatyzowania polskiego ludu katolickiego do udziału w powstaniu naprzeciw Moskalom w r. 1863. W pierwszej instancji sąd gnieźnieński uznał oskarżonego po przeprowadzeniu dokładnym dowodu prawdy zupełnie niewinnym i książkę inkryminowaną, przez policję skonfiskowaną publiczności wydać rozkazał, atoli w wyższych instancjach nad wszelkie spodziewanie inaczej sprawę pojmowano. Obszerny memoriał tego interesującego procesu, w bibliotece kapituły gnieźnieńskiej złożony, wypracował ks. Korytkowski na wezwanie Arcybiskupa Przyłuskiego, który miał zamiar przedłożyć go Stolicy Apostolskiej dla wyjaśnienia stosunku rząda do Kościoła katolickiego w Prusach, lecz śmierć jego zamiar ten przerwała. W r. 1866 w sam dzień Podwyższenia św. Krzyża i odbywającego się w kościele trzcinickim odpustu wybuchła w parafii gwałtowna cholera, która w przeciągu ośmiu tygodni 120 osób o śmierć nagłą przyprawiła. Chorych i św. Sakramentami opatrzonych w tym czasie parafian było przeszło 500. Wskutek przeniesienia się z Baranowa na probostwo ostrowskie ks, dziekana Fabisza ks. Korytkowski administrował parafią baranowską obok swojej od 1 października aż do 30 listopada r. 1868 objąwszy po nim równocześnie z woli władzy duchownej zarząd dekanatu kempińskiego. W tymże roku dnia 8 listopada mianowany został przez ks. Arcybiskupa Ledóchowskiego cenzorem ksiąg na archidiecezje poznańską, a dnia 13 stycznia r. 1869 egzaminatorem prosynodalnym. W tymże roku został rzeczywistym dziekanem dekanatu kempińskiego i powiatowym inspektorem szkół parafialnych. Tenże Arcybiskup powołał księdza Korytkowskiego dnia 9 grudnia roku 1871 na kanonika metropolitalnego w Gnieźnie w miejsce zmarłego tamże dnia 25 października tegoż roku ks. Jarosza, a na dniu 21 lutego r. 1872 udzielił mu w Poznaniu kanoniczną instytucję. Instalacja nowego kanonika nastąpiła w katedrze gnieźnieńskiej dnia 24 tegoż miesiąca i roku. Po instalacji pracował ks. Korytkowski przez czas niejaki w konsystorzu generalnym poznańskim, mając sobie pozostawioną administrację parafii trzcinickiej aż do 4 kwietnia r. 1872, w którym to dniu z żalem niewypowiedzianym pożegnał się z nią na zawsze, zdążając do Poznania, ażeby księdzu Arcypasterzowi towarzyszyć przy wizytach pasterskich w obydwóch archidiecezjach. Po ukończenia wizyt rzeczonych objął ksiądz Korytkowski z woli arcypasterskiej urząd radcy konsystorza generaluego w Gnieźnie, na którym pozostał aż do rozwiązania przez rząd wskutek tak nazwanych praw majowych tej namiestniczej władzy w archidiecezji. W roku 1873 znów miał zaszczyt być towarzyszem objazdów wizytacyjnych ks. Arcybiskupa, i świadkiem czułej i rzewnej miłości owieczek ku swemu duchownemu zwierzchnikowi, które, przeczuwając niejako długie i bolesne z nim rozłączenie, otaczały go niezwykłymi dowodami czci i uwielbienia. Po uwięzieniu ks. kanonika Wojciechowskiego, ksiądz Korytkowski z woli Arcypasterza, podówczas w więzieniu ostrowskim trzymanego, objął zastępstwo oficjała generalnego gnieźnieńskiego, a potem delegaturę Apostolską w archidiecezji gnieźnieńskiej z rozkazu Stolicy apostolskiej, za co na dnia 23 lipca roku 1874 wyrokiem sądu powiatowego w Gnieźnie na mocy praw majowych na dziewięć miesięcy więzienia skazany i nazajutrz stamtąd gwałtem wywieziony z zakazem przebywania w W. Księstwie Poznańskim, Śląsku, Prusach Zachodnich i w obwodzie rejencyjnym frankfurtskim nad Odrą. W czasie wygnania swego przebywał początkowo w Berlinie, potem w Starogrodzie pruskim na Pomorza, a nareszcie w Kołobrzegu, skąd po publikacji prawomocnego wyroku, powróciwszy do Gniezna, na dniu 17 września r. 1874 odstawiony został do powiatowego więzienia w Trzemesznie, w którym przesiedział aż do 17 czerwca r. 1875. Opuściwszy więzienie, osiadł przy starożytnej gnieźnieńskiej Katedrze, a będąc po śmierci księdza Prałata Zienkiewicza w r. 1874 obrany bibliotekarzem kapitulnym, zajął się uporządkowaniem znacznej i drogocennej biblioteki, którego szczęśliwie w r. 1878 dokonał i katalog systematyczny ułożył. W uznania jego wysokich zasług ks. Arcybiskup Juliusz, zaraz po wstąpieniu swym na stolicę gnieźnieńsko - poznańską, mianował go Oficjałem na diecezję gnieźnieńską, a przed kilku miesiącami Papież zaszczycił go godnością Biskupa hermopolitańskiego. Zasługi jego w dziedzinie nauki historycznej zbyt są znane i cenione powszechnie, byśmy się o nich obszernie rozwodzić potrzebowali. Uznał je już przed kilku laty tak nie podejrzany w tym razie co do bezstronności i kompetencji sędzia, jak Kaźmierz Jaroclowski, kreśląc zarys naukowego działania nieboszczyka w Przeglądzie Polskim, uznała przed dwoma laty krakowska Akademia, mianując ks. Korytkowskiego honoris causa doktorem św. teologii. -Uporządkowawszy bogate archiwum kapitulne gnieźnieńskie czerpał z niego Zmarły nieprzebrane skarby do swych dzieł naukowych, o których wspominaliśmy, które się przyczyniły nie mało do rozjaśnienia dziejów naszej metropolii i jej znaczenia, a z których przez długie lata, jak z nieprzebranej skarbnicy, czerpać będą uczeni, zajmujący się badaniem dziejów naszych ojczystych: Rzeczypospolitej i Kościoła. Rzadko znaleźć dzisiaj człowieka, któryby przy całej towarzyskości, tak chwytającej za serca wszystkich, co się do niego zbliżyć mieli sposobność, tak olbrzymią odznaczał się energią w pracy i tak stanowczą wytrwałością w raz powziętym przedsięwzięciu. A uprzejmości jego, jako kustosza kapitulnego archiwum, wszyscy, którzy jej doznali, nachwalić się nie mogą, na, co dowody nie trudno by było znaleźć w sympatycznych wzmiankach w dziełach naszych historyków i obcych. Miejmy nadzieję, że następca Nieboszczyka w zarządzie archiwum, znany na polu naukowym ksiądz dr Łukowski, pójdzie za pięknym przykładem swego niezmordowanego poprzednika. Kto zastąpi w tych smutnych czasach dzisiejszych nieodżałowanej pamięci Nieboszczyka w trudnym urzędzie oficjalstwa? Oby na tym kurulnem krześle namiestnika arcypasterskiego w archidiecezji gnieźnieńskiej zasiadł mąż, któryby równie dobrze znał diecezję, jak Nieboszczyk, równie był bezstronnym i sumiennym hierarchą, równie dzielnym pracownikiem, jak ksiądz Jan Korytkowski.