Ks. Józef Weiss (1819 - 1878)
Dnia 8 kwietnia 1878 r.po krótkiej ale bolesnej chorobie, starszy ks. Józef Weiss, proboszcz z Kuczkowa, licząc lat 59. Urodzony na Śląsku r. 1819, wstąpił w r. 1838 do seminarium w Poznaniu, bo brak kandydatów do stanu duchownego z W. Księstwa zniewalał ówczesnego Arcybiskupa przyjmować i zapraszać takowych z pogranicznych prowincji. Wyświecony na kapłana w r. 1842, kilka lat pracował jako wikariusz przy kościele w Szubinie, gdzie go wnet serdecznie polubiono, szczególniej z tego względu, iż skutkiem swego nadzwyczajnego uzdolnienia w kilku tygodniach nauczył się mówić płynnie po polsku, aby w polskiej parafii z pożytkiem mógł pracować. Następnie uzyskał prezentę na probostwo w mieście Mroczy i długie lita w parafii tej pasterzował Zniewolony do opuszczenia togo miejsca, przybył w roku 1865 do Kuczkowa, w której to parafii 13 lat z górą, obowiązki pasterskie wykonywał. Ks. Józef Weiss był człowiekiem nadzwyczaj uzdolnionym; znał dokładnie język łaciński, grecki i hebrajski, a mając lat blisko 60, jeszcze po kilkaset wierszy z pamięci płynnie umiał przytaczać z najcelniejszych starożytnych pisarzy; choć urodzony na Śląsku, przyswoił sobie język polski w takiej mierze, iż kazania jego wcale nie zdradzały obcego pochodzenia. Prawy człowiek, nie zapierał się togo swego pochodzenia, ale też nie pragnął i nie usiłował parafian swoich przeinaczyć i przetworzyć. Kuszony po kilka razy, aby na sposób prawom Kościoła przeciwny, objął donośne prebendy, mężnie odparł pokusę i zawsze ostatnim jego słowem w takich przypadkach było "jestem Niemcem, ale nie Judaszem i nie wstydzę się mego pochodzenia, ale się nie zaprę Kościoła - przede wszystkim jestem kapłanem katolickim." Od lat kilku zapadał na zdrowiu, a zaziębiwszy się przy okazji odwiedzania chorych, po kilka dniach umarł, rozporządziwszy poprzednio szczupłym swoim mieniem i pojednawszy się z Bogiem przez przyjęcie św. Sakramentów. Całe duchowieństwo dekanalne było na jego pogrzebie, który się odbył dnia 11 kwietnia, a kaznodzieja pogrzebowy wystawiał zacność i charakter kapłana, który pomiędzy Polakami pracując, choć obcy rodem, nigdy uczuć polskich nie ranił i nie drażnił. Z dekanatu ołobockiego był na pogrzebie czcigodny ksiądz dziekan Michalak z Droszewa. Parafianie kuczkowscy rzewnym płaczem żegnali swego zgasłego pasterza, zwłaszcza gdy im wystawiono w żywych kolorach to zupełne sieroctwo, jakie na nich spadło. Obywatele Polacy również oddali mu ostatnią przysługę.