Ks. Michał Polczyński (1803 - 1878)

Ks. kanonik Michał Polczyński o godzinie 5 po południu ukończył doczesną swą pielgrzymkę, opatrzony kilkakrotnie Sakramentami Św., w 75 roku życia, a 52 roku kapłaństwa. Trzeci to juz członek tutejszej Kapituły Metrop., którego w przeciągu niespełna roku śmierć nieubłagana zabiera. Ks. kanonik Polczyński urodził się 31 lipca 1803 r. w Krosinie w Obornickim. z rodziców wiejskich, dosyć zamożnych mających tamże ziemską posiadłość. Początkowa nauki pobierał w Czarnkowie, po czym, gdy okazywał piękne zdolności i chęć do nauki, a zarazem powołanie do stanu duchownego, oddany został do tutejszej szkoły seminaryjskiej, w której tak dalece się wykształcił, iż w r. 1823 mógł być przyjętym do grona kleryków Seminarium, a po trzyletnich studiach w roku 1826 odebrał święcenia kapłańskie. Pierwszym polem duchownej jego pracy była katedra, przy której przez 1 i pół roku sprawował obowiązki wikariusza. Później pracował jako wikariusz w Biale i Zbąszyniu, mniej więcej po roku w każdym miejscu, skąd przeniósł się na probostwo do Trzciela, w r. 1842 w tymże charakterze do Babimostu, a następnie w r. 1850 do Obornik, gdzie mu także powierzony został urząd dziekański. W r. 1857 mianowany kanonikiem gremialnym tutejszej kapituły Metropolitalnej, resztę życia swego spędził przy tej samej katedrze, przy której pierwociny kapłańskiej swej pracy składał Bogu w ofierze. Od r. 1860 do 1864 sprawował także urząd wikariusza generalnego i oficjała. Od kilka lat zaczął zapadać na zdrowiu, od roku rzadko już tylko mógł brać udział w nabożeństwie publicznym i w sesjach kapitulnych. W pierwszych dniach września nagle stan jego się pogorszył, utracił zupełnie pamięć, i sparaliżowany na prawą nogę i ramię, przeleżał ostatnie 2 tygodnie na łożu boleści, gasnąc powoli, aż go Pan Bóg zabrał do siebie. Ks. kanonik Polczyński odznaczał się zawsze wielką uprzejmością charakteru, szczerą i głęboką pobożnością; ubodzy tracą w nim chętnego zawsze i hojnego jałmużnika. To też, choć życie jego płynęło bez rozgłosu, ani wielkich po nim nie ma do zapisywania czynów, dobrą jednakże u wielu zostawi po sobie pamięć i licznych przyjaciół, którzy w modłach swoich o duszy jego nie zapomną.