Ks. Stanisław Kubowicz (1841 - 1895)
Ks. dr Stanisław Kubowicz urodził się w Kościanie z rodziny obywatelskiej w roku 1841. Oddany do kwarty gimnazjum w Trzemesznie odznaczał się nadzwyczajną pilnością i zdatnością, tak, że już po 6 latach zdać mógł examen maturitatis. Po rocznym pobycie w seminarium duchownym w Poznania udał się na akademię monasterską, później na uniwersytet fryburski, gdzie oprócz teologii słuchał nauk przyrodniczych. Nie wiadomo, dlaczego mimo talentu i pilności nie promował. Wrócił do diecezji, gdzie sprawował urząd prebendarza przy kościele pofranciszkańskim, później przy katedrze, w końcu jako nauczyciel religii przy szkole realnej, skąd powołany został na dyrektora seminarium nauczycielskiego w Kcynii. Z całą gorliwością zajął się zakładem. Ale im gorliwiej pracował, tym większą budził zazdrość w jednym z nauczycieli, który słał denuncjacje jedne po drugiej, aż sprawił, że ks. dr Kubowicz zawieszony został w urzędzie, wreszcie wskutek procesu dyscyplinarnego, w którym świetnie się bronił, pozbawiony został dyrektorstwa. O co był oskarżony, najlepiej wykazuje załączony ustęp i wyroku: "Nach der ausgemittelten Sachlage kann man sich aber sogar der Annahme nicht verschliessen, dass der Angeschuldigte geflissentlich der Verbreitung eines der Staatsordnung feindlichen Geistes unter den Seminaristen Vorschub geleistet hat und bei Leitung der ihm anvertrauten Anstalt dieselben mehr zu gefugigen Werkzeugen der in der katholischen Kirche jetzt herrschenden Richtung, als zu tuchtigen Lehrern und Staatsdienern heranzubilden bestrebt gewesen ist." Nie mogąc dla praw majowych otrzymać stałego miejsca w diecezji, skorzystał ze sposobności i odbywał podróże z chorowitym księciem Czartoryskim. Ile z nich skorzystał, udowodnił już to w rozmowach, już to w wykładach publicznych, na których chętnie dzielił się wiadomościami swymi. Pomimo trudności podróży nie zaniedbywał nauk teologicznych tak dalece, że w Genui nauczywszy się języka włoskiego promował na doktora świętej teologii roku 1884. Z domu książąt Czartoryskich wrócił do diecezji i pasterskiej oddał się pracy. Najpierw w Murowanej Goślinie, później w Czerminie, skąd Najprzew. Arcypasterz powołał go na kanonika katedralnego, powierzając mu przy tym urząd radcy konsystorskiego i dyrektora misji - zaszczycając go przy tym przyjaźnią i zaufaniem nadzwyczajnym. Czy to jako notarjusz podczas wizyt pasterskich, czy jako dyrektor misji, - wszędzie pracował z gorliwością i zapałem, nie usuwając się bynajmniej od prac społecznych w narodzie. Ostatnie lata zajmował się przede wszystkim domem katolickim, na który wspaniałomyślnie ofiarował 10000 marek. Od dwóch lat już objawiały się u ks. kanonika zarodki choroby sercowej, na którą niewiele zważał. Ciągłe podróże w celu zbierania funduszu na dom katolicki, - liczne przemawiania przy każdej okazji, może i trochę nieostrożności w zbyt częstych kąpielach, przyczyniły się prawdopodobnie do tak rychłego końca męża, który umiał zjednywać sobie przyjaciół, a pracą przysparzać Bogu dusz i społeczeństwu biednemu naszemu przyświecać rzetelnym spełnianiem obowiązków i poświęceniem.