Ks. Tadeusz Zieliński (1925 - 1997)
Ks. Proboszcz Tadeusz Zieliński urodził się 2.X. 1925 r. w Łabędzinie. Ochrzczony został w kościele parafialnym w Ostrowie n. Gopłem. Wkrótce potem rodzina Zielińskich przeprowadziła się do Kruszwicy i zamieszkała w pobliżu starej, pięknej Kolegiaty. Mały Tadziu dorastał. Był ciekaw życia, rej wodził wśród rówieśników. Został ministrantem. Po skończeniu szkoły podstawowej zapisał się do Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Ukończył je pomyślnie i zgłosił się do Prymasowskiego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Jako kleryk był pod dużym wpływem dobrego mądrego duszpasterza - ks. Prałata Pawła Pękackiego. W czasie wakacji zajmował sie gronem ministrantów, które liczyło około 200 członków. Tadeusz był świetnym obserwatorem przyrody, lubił jezioro Gopło - wtedy miało czyste wody i mnóstwo ryb. Nauka w Seminarium nie sprawia mu specjalnych trudności, uczył się dobrze. Mile wspominał profesorów, a szczególniej Ks. Rektora Wietrzykowskiego i Ks. Prof. Baranowskiego, który na teologii moralnej kształtował sumienia przyszłych kapłanów. Boleśnie przeżył nagłą śmierć na zawał serca Ks. Prałata Pawła Pękackiego - 3 stycznia 1953 r. 30 maja 1953 r. Ks. Tadeusz otrzymuje z rąk Ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego święcenia kapłańskie i po 2 miesiącach wakacji obejmuje wikariat w Witaszycach. Pracuje tam 3 lata. Potem jest wikariuszem w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Bydgoszczy. Z kolei jest administratorem parafii Bieganowo i Zieleniec koło Wrześni. Tam wykazał, że po ojcu swoim zna fach budowlany i że ma wyczucie artystyczne - przeprowadza remont kościoła drewnianego i jego odnowienie. Od 1961 - 1965 jest administratorem w Kołaczkowie. Z kolei jest na zastępstwie w Krostkowie, Chomętowie i potem jako wikariusz Orchowa mieszka w Linówcu i tam duszpasterzuje przez 5 lat. Stamtąd w 1972 r. przeniesiony został przez władzę Duchowną do Ostrowa n. Gopłem, gdzie otrzymał chrzest św. Parafia Ostrowska jest mała liczy 720 wiernych. Tu wykazał swoją umiejętność konserwacji obrazów i figur i złoceń. Odnowił wnętrze kościoła, zadbał o remont dachów. Ciekawie opowiadał, jak na strychu kościoła znalazł ładną figurę św. Franciszka. - W Radziejowie jest do dziś klasztor 00. Franciszkanów. Przez pewien czas 00. Franciszkanie opiekowali się kościołem w Ostrowie i w okolicy rozwinęli tercjarsrwo franciszkańskie. Ks. Proboszcz Tadeusz fachowo zakonserwował figurę św. Franciszka i umieścił ją na kruchcie na ścianie. Nocą ma sen. Św. Franciszek mu mówi: Weź mnie do kościoła. Następnego dnia przeniósł Proboszcz św. Franciszka do kościoła i umieścił na południowej ścianie kościoła. Św. Franciszek znowu we śnie mu mówi, że to jeszcze nie tu. Poszedł Proboszcz do kościoła i przemyśliwał i znalazł miejsce, gdzie ta figura była - ołtarz boczny z prawej strony. Wyjął stamtąd obraz Pana Jezusa i umieścił w bocznej kaplicy w pięknym ołtarzu, a tu dał figurę św. Franciszka i odtąd miał spokój. Ja jestem wdzięczny Ks. Tadeuszowi za zakonserwowanie i wyzłocenie Krzyża i figur pod łukiem tęczowym w Kolegiacie, za oczyszczenie i wyzłocenie obrazu Matki Bożej, św. Joachima, św. Stanisława Biskupa, św. Krzyża. Był on koleżeński i towarzyski. Zawsze można było na niego liczyć. Chętnie służył pomocą w konfesjonale, podejmował głoszenie misji, rekolekcji. Miał stałych penitentów. Nieraz ludzie z daleka przyjeżdżali, by się u niego spowiadać. Bardzo angażował się w to co robił. Radował się sukcesami, martwił się i denerwował zabłąkaniem ludzi. Ostatnie 2 lata dotknął go krzyż choroby. Ponadto staruszka Gospodyni mająca 90 lat chorowała i musiał się nią opiekować. Nie chciał jej dać do domu starców, bo uważał, że ona tego nie przeżyje. Gosposia zmarła około półtora roku temu. Nie wyobrażał sobie przejścia na emeryturę. W sobotę 22 lutego rozmawiałem z nim telefonicznie, miał rześki głos, widać, że dobrze się czuł. Po południu przyszła pani, która pracuje w domu opieki, by ugotować obiad na niedzielę. Poprosił ją, by pojechała razem z nim do Mietlicy, do pielęgniarki, by otrzymać zastrzyk przeciw astmie. Po otrzymaniu zastrzyku wracając polną drogą zarżnął w błocie, próbował wyjechać. W pewnej chwili wyłączył silnik, pochylił głowę i już nie żył. Ks. Proboszcz z Brześcia Jerzy Rafalont pospieszył z pomocą i zawiadomił mnie jako Dziekana. Następnego dnia parafianie zastali Ks. Proboszcza nie przy ołtarzu lecz w kościele w trumnie. Głęboko to przeżyli, modlili się za niego. Licznie zebrali się jeszcze po południu na różaniec. Następnego dnia w poniedziałek też wypełnili kościół, wielu się spowiadało i modlili się na różańcu, We wtorek 25.02. o godz. 11 odbyła się msza św. pogrzebowa, której przewodniczył Ks. bp Bogdan Wojtuś, kazanie wygłosił Ks. Prałat Stanisław Pohl z Kruszwicy. W pogrzebie wzięło udział około 30 księży. Zakończył się pogrzeb na cmentarzu w Kruszwicy, bo rodzina sobie życzyła, by tam został pochowany. Został pochowany w grobie babci, obok swoich rodziców. Ziemia kujawska Go wydała, ją kochał i w niej spoczął i oczekuje zmartwychwstania. /Ks. dziekan Stanisław Pohl/