Ks. Wacław Kuśnierek (1942 - 2003)
Ks. Wacław Kuśnierek urodził się 27 września 1942 r. w Dąbrówce Słupskiej (powiat Szubin). Rodzicami jego byli Szczepan i Joanna z domu Szymańska. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Bydgoszczy wstąpił do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie w roku 1960. Został wyświęcony na kapłana przez Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w dniu 14 kwietnia 1966 r. Mszę św. prymicyjną odprawił w kościele parafialnym pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Bydgoszczy. Jako młody kapłan pracował w Dąbrówce Nowej, Janowcu, Złotnikach Kujawskich, w parafii Świętej Trójcy w Bydgoszczy, Popowie Ignacewie, Kłecku, w parafii pw. św. Stanisława w Bydgoszczy, w parafii pw. św. Floriana w Żninie, Rynarzewie, w parafii pw. św. Stanisława w Solcu Kujawskim, w parafii pw. N.P.N.M. Panny w Bydgoszczy oraz w parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Bydgoszczy. Proboszczem w Sicienku został w dniu 1 października 1983 r. Pracując w tych parafiach jako kapłan był pod każdym względem gorliwym służąc Chrystusowi i wiernym przy ołtarzu, na ambonie, w konfesjonale i na katechizacji. Gdy został Proboszczem w Sicienku, jakże dziwna była dalsza droga jego kapłaństwa: w marcu 1985 r. miał pierwszy wylew krwi do mózgu, 30 września 1988 r. na skutek wylewu został przeniesiony w stan spoczynku, 14 kwietnia 1991 r. obchodził 25-lecie kapłaństwa w naszej parafii, 11 czerwca 1996 r. miał drugi wylew krwi do mózgu, 17 kwietnia 2001 r. obchodził 35-lecie kapłaństwa i zorganizował zjazd kursowy u nas. W tym roku (14 kwietnia) obchodziłby 37-lecie kapłaństwa, a w marcu 18 lat od pierwszego wylewu krwi do mózgu. Ponad połowę kapłaństwa przeżył w chorobie, cierpieniu, bólu i dźwiganiu krzyża. W tym miejscu ciśnie się pytanie: jaki jest sens kapłaństwa Ks. Wacława? Na obrazku prymicyjnym napisał: "Prowadź mnie Panie, drogą Twoją" (Ps 85,11). Gdy w marcu 1985 r. w podziemiach kościoła w Sicienku przy pracy dostał pierwszy wylew krwi do mózgu i pogotowie zabrało go do szpitala im. Biziela w Bydgoszczy, przez kilka dni nie odzyskiwał przytomności. Rokowania były bardzo niepewne. Jak ogromna była zatem radość na oddziale, gdy jednak odzyskał przytomność. Miał wówczas świadomość, że zaczęła się trudna droga krzyżowa. Od początku uczył się liter, wymawiał sylaby, proste zdania, uczył się chodzić. Po 3 miesiącach opuścił szpital. Nastąpiło leczenie sanatoryjne i ustawiczna troska o chorego. Po czasie nauczył się chodzić, mówić, odprawiał Msze Św., głosił kazania, jego twarz nabierała normalnego kształtu. Pamiętamy go wszyscy jak przemierzał trasę od mieszkania do kościoła, cały czas używając laski. Pamiętają go parafianie, jak długie godziny siedział w konfesjonale i spowiadał. Prawą rękę miał sparaliżowaną więc przy rozgrzeszeniu znak krzyża czynił lewą ręką. Później jeździliśmy razem do sanatoriów w Ciechocinku, Połczynie Zdroju i Inowrocławiu. Byliśmy razem na wakacjach nad morzem. Było mu ciężko, ale chodził po piasku. Ks. Wacław sam będąc niepełnosprawnym, wiele troski i opieki okazywał innym niepełnosprawnym. Odprawiał w naszym kościele Msze św. dla niepełnosprawnych, założył Towarzystwo Opieki nad Niepełnosprawnymi, organizował obozy dla niepełnosprawnych w Przyjezierzu i właśnie tam w Przyjezierzu 11 czerwca 1996 r. dostał drugi wylew krwi do mózgu. Cztery miesiące leżał w szpitalu w Inowrocławiu i później w Bydgoszczy. Bardzo poważnie została porażona lewa strona. Znowu ogromny wysiłek wszystkich, żeby go doprowadzić do względnego stanu. Ogromna była nasza radość, gdy na Boże Narodzenie 1997 r. odprawił Mszę św. za dusze swoich rodziców. Teraz było już tylko łóżko, wózek inwalidzki, masażysta. Kiedy Ks. Wacław czuł się lepiej, to jeździliśmy autem do najbliższych, czy do tężni w Inowrocławiu. Msze św. odprawiał do końca, aż do momentu, gdy został zabrany na oddział intensywnej opieki medycznej w klinice im. Jurasza w Bydgoszczy. Ostatnie 5 tygodni było powolnym konaniem. Oddał ducha Bogu 17 lutego 2003 r. o godz. 13.05. i tu znowu zapytajmy jaki był sens jego kapłaństwa? Mimo tylu cierpień i bólu nie załamał się. Był pełen optymizmu oraz radości i w tym może być dla nas najlepszym przykładem. "Prowadź mnie Panie, drogą Twoją" (Ps 85,11). Czy pisząc te słowa na obrazku prymicyjnym zdawał sobie sprawę, że to będzie taka droga krzyżowa? Uroczystości pogrzebowe odbyły się w naszym kościele, w dniu 20 lutego 2003 r., o godz. 13.00. Przewodniczył im Ks. Bp Bogdan Wojtuś. Przybyło ponad 50 kapłanów i bardzo wielu wiernych i przyjaciół. Ciało jego spoczęło na cmentarzu nowofarnym na miejscu Ojca Szczepana. Spoczywa tam razem ze swoimi Rodzicami. "Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie". /Ks. Jerzy Tworowski Proboszcz parafii pw. MB Zwycięskiej w Bydgoszczy/