Ks. Władysław Matuszczak (1948 - 1995)

W dniu 1 września 1995 r., gdy rano ks. Władysław odprawiał Mszę św. dla dzieci w kościele św. Michała w Siedlimowie, a potem był w szkole razem z gronem pedagogicznym i dziećmi, i pogodnie żartował, a nawet, gdy na pożegnanie z panem dyrektorem zapalili "papieroska", nikt się nie spodziewał, że zostało mu tylko kilka godzin życia. Miał jeszcze pojechać do filialnego kościoła w Jeziorach Wielkich, by tam odprawić Mszę św. dla dzieci o godz. 10.30. Na chwilę wrócił do plebanii i stąd telefonował do radnego mieszkającego obok kościoła wzywając pomoc. Niebawem przybył lekarz z Jezior Wielkich. Widząc poważny stan choroby księdza, wezwał pogotowie ratunkowe. Razem z lekarzem z pogotowia zdecydowali, że trzeba go czym prędzej przewieść do szpitala. Trudno było postawić pewną diagnozę: ostry ból w klatce piersiowej, ataki duszności, a przy tym niskie ciśnienie i różne tętno w poszczególnych kończynach wskazywały na zupełny rozstrój organizmu. Ale czy to był zawał serca? EKG nic nie wykazywał. Zawiadomiony przez radnego, udałem się do szpitala w Strzelnie, na oddział chorób wewnętrznych, gdzie troje lekarzy i zespół pielęgniarski robili wszystko, co w ludzkiej mocy, by księdzu pomóc. Gdy udałem się na plebanię, około godz. 18 ordynator oddziału telefonicznie zawiadamiał mnie, że zdaniem zespołu lekarzy w Strzelnie wyczerpano wszystkie możliwości, a stan księdza jest poważny, stąd mają zamiar odesłać go karetką do szpitala w Inowrocławiu, gdzie mają lepszą aparaturę i lepsze możliwości leczenia. Pytał się, co ja o tym sądzę? Odpowiedziałem, że zdaję się na opinię lekarzy. W międzyczasie zawiadomiliśmy telefonicznie rodzinę w Tursku o chorobie księdza, choć ksiądz Władysław stanowczo zabraniał nam niepokoić matkę i siostrę, która - jak mówił - przeszła niedawno poważną chorobę. Po godzinie 18 przewieziono księdza Władysława do szpitala w Inowrocławiu. Tam personel medyczny postawiony w stan pogotowia czynił również wszystko co możliwe, by księdza uratować. Niestety, w nocy ksiądz Władysław skonał. Była to sobota, 2 września 1995 r., o godz. 2.40. Sekcja zwłok wykazała pęknięcie aorty.
I. Młodość księdza Władysława
Ksiądz Władysław Matuszczak urodził się 27 czerwca 1948 roku w Tursku koło Pleszewa. Jego rodzice Michał i Seweryna z d. Krzyżostanek, rolnicy, na chrzcie postanowili dać dziecku imię, które przyniósł sobie na świat. Sakramentu chrztu udzielił proboszcz parafii Tursko ks. Antoni Dobrzyński. Miał ks. Władysław młodszą o trzy lata siostrę Teresę, obecnie z męża Wierusz, której brat męża jest misjonarzem w Brazylii, syn zaś klerykiem w diecezji kaliskiej. Szkołę podstawową ukończył Władysław w Tursku. Tu także, w pięknym i dużym kościele - sanktuarium maryjnym, był u I Komunii św. oraz otrzymał Sakrament Bierzmowania. Po ukończeniu klasy 7 szkoły podstawowej w roku 1962, rozpoczął naukę w liceum ogólnokształcącym w Pleszewie, gdzie zdał egzamin dojrzałości w roku 1966. W tym samym roku Tysiąclecia Chrztu Polski zgłosił się z podaniem o przyjęcie do seminarium duchownego w Gnieźnie.
II. Przebieg pracy kapłańskiej
Święcenia kapłańskie ks. Władysław otrzymał 10 czerwca 1972 roku z rąk kardynała prymasa Stefana Wyszyńskiego. Z dniem 1 lipca 1972 roku powołany został na pierwszy wikariat do Żnina, parafii św. Marcina. W rok później został powołany na wikariat do Sadek. Z dniem 10 maja 1974 roku do Łabiszyna, po czym 1 maja 1977 do Gniewkowa. 10 listopada 1976 roku zdał egzamin magisterski pisząc pracę na temat "Miłość małżeńska w świetle encykliki Humanae vitae". Z dniem 1 września 1977 roku powołany został na wikariat do Gołańczy. W tym czasie zdaje egzamin proboszczowski. Jego praca proboszczowska poszerzała temat pracy magisterskiej "Duszpasterskie konsekwencje encykliki Humanae vitae Pawła VI". Z dniem 1 lipca 1980 roku powołany został na wikariat do Bydgoszczy, do parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Był to jego najdłuższy wikariat, bo trwający sześć lat. Zostaje jeszcze przeniesiony na wikariat do parafii Najśw. Maryi Panny z Góry Karmel w Bydgoszczy 1 lipca 1986 r. W tym czasie pojawiły się pierwsze oznaki choroby, gdyż w opinii księdza dziekana pojawiła się notatka, że "jest chorowity i często zapada na zapalenie oskrzeli". Dekretem ks. kardynała prymasa Józefa Glempa z dniem 1 lipca 1988 roku został powołany na stanowisko proboszcza parafii Dźwierzchno w dekanacie złotnickim, zaś z dniem 27 czerwca 1994 roku, a więc w dniu urodzin i imienin zgodnie z dekretem ks. arcybiskupa metropolity Henryka Muszyńskiego obejmuje parafię św. Michała Archanioła w Siedlimowie w dekanacie strzelińskim obejmując opieką również kościół filialny Najśw. Maryi Panny Królowej Polski w Jeziorach Wielkich. W dekanacie objął ponadto funkcję referenta duszpasterstwa rodzin. I tu duszpasterzuje aż do śmierci.
III. Ostatnia droga księdza Władysława
Uroczystości pogrzebowe w Siedlimowie, w dniu 6 września 1995 r. zgromadziły tłumy parafian. Przybyły także delegacje autokarami z Dźwierzchna i Turska. W tej części pogrzebu uczestniczyło 67 kapłanów, którzy koncelebrowali Mszę św. pod przewodnictwem ks. biskupa Stanisława Gądeckiego. Piękne kazanie żałobne wygłosił kolega z roku studiów seminaryjnych ks. proboszcz Bogumił Stachowiak z Paterka. Nawiązał do wieńców żniwnych, które Zmarły przyjmował w poprzednią niedzielę od parafian w Jeziorach Wielkich, a w następną w kościele w Siedlimowie przyjmował ks. dziekan, bo proboszcz już odszedł do Pana. "Jak dojrzałe zboże i owoce ziemi, tak Pan zabrał owoc pracy kapłańskiej księdza Władysława". W kościele pożegnał swego proboszcza imieniem rady duszpasterskiej, a także grona pedagogicznego i dzieci oraz całej wspólnoty parafialnej dyrektor miejscowej szkoły. Po Mszy odprowadzono trumnę ze zwłokami kapłana, przy dźwiękach marsza żałobnego granego przez orkiestrę straży pożarnej z Jezior Wielkich, do autokarawanu, którym w towarzystwie rodziny i delegacji odwieziono ciało ks. Władysława do kościoła w Tursku. Takie było życzenie Zmarłego zawarte w testamencie, a objawione także siostrze i radnym w Siedlimowie. Widocznie liczył się z wczesną swoją śmiercią. Z momentem zakończenia tej części żałobnej w Siedlimowie spadł obfity deszcz. Nazajutrz, 7 września w południe, obszerny kościół w Tursku wypełnił się zebranymi kapłanami w liczbie ponad 80 oraz tłumnie zgromadzonymi wiernymi. Przybyły także delegacje z Dźwierzchna, z Siedlimowa i Jezior Wielkich w kilku autokarach. Mszy koncelebrowanej przewodniczył ks. biskup Teofil Wilski. Kazanie wygłosił kolega ze studiów seminaryjnych ks. kanonik Jan Szrejter z Gniezna. Przy pięknej pogodzie odprowadzono zwłoki księdza Władysława na pobliski cmentarz, gdzie spoczął w grobie obok swego ojca. W czasie uroczystości zarówno w kościele jak i w drodze na cmentarz przygrywała orkiestra młodzieżowa z Marszewa. Nad trumną przemówienie pożegnalne wygłosili: dziekan strzeliński, dziekan pleszewski, który był nauczycielem religii w jego latach gimnazjalnych, przedstawiciel gminy w Jeziorach Wielkich, przedstawiciel rodziny Zmarłego oraz kolega ze studiów seminaryjnych, a także miejscowy proboszcz. Na koniec słowo pożegnalne wygłosił ks. biskup Teofil Wilski, wskazując m.in. na potrzebę modlitwy o powołania kapłańskie. W pamięci kapłanów kondekanalnych, kolegów i parafian, gdzie pracował ks. Władysław, pozostanie jako pogodny i życzliwy kapłan i gorliwy duszpasterz./Ks. Alojzy Święcichowski dziekan strzeliński/