Ks. Walenty Skąpski (1882 - 1931)
Urodzony w roku 1882 w Czempiniu, spędza ks. Walenty Skąpski lata najpierwszej młodości w domu stryja swego, ks. proboszcza Skąpskiego w Lubaszu, gdzie pobiera nauki wstępne i gdzie rychło budzi się u niego powołanie kapłańskie. Nauki gimnazjalne kończy w Śremie i wstępuje natychmiast do seminarium duchownego w Poznaniu. Wyświęcony w roku 1908 na kapłana, otrzymuje kolejno wikariaty w Wilczynie, Wirach a wreszcie w Pniewach. Stąd odchodzi po 8 latach pracy w roku 1918 na probostwo do Lubosza a w roku 1925 do Dusznik, gdzie 18 lipca 1931 kończy swój niedługi a tak pracowity żywot. Parafia straciła w ks. Walentym Skąpskim pasterza, który na każdym polu dbał o dobro powierzonych sobie dusz. Sumienny w wypełnianiu obowiązków czy to w konfesjonale czy na kazalnicy, dbał również o zewnętrzną szatę kościoła i cmentarza. Zwłaszcza ten, pięknie oparkaniony, będzie na długo pamiątką, świadczącą o umiłowaniu porządku przez ks. Walentego. Nie ograniczał się jednak na pracy ściśle kościelnej. Z całym poświęceniem zabiegał w charakterze przewodniczącego Rady Szkolnej o dobro szkoły. Kółko Rolnicze miało w nim gorliwego opiekuna. Na terenie parafii nie było organizacji katolickiej, której by nie był serdecznym przyjacielem. To też tłumy ludu nie tylko z parafii dusznickiej, ale także z Pniew i Lubosza przybyły, by oddać ostatnią przysługę kochanemu duszpasterzowi, świadcząc o uznaniu, jakie sobie wszędzie zjednał cichą a wydajną pracą kapłańską. Bolesną stratę przez śmierć ks. Walentego Skąpskiego poniosło również duchowieństwo dekanatu lwóweckiego, którego członkiem był prawie przez cały czas swego kapłaństwa. Jasną pozostawił pamięć po sobie. Szczery i serdeczny, zawsze pogodnego usposobienia szybko jednał sobie przyjaciół. Z największą chęcią spieszył zawsze z pomocą. Nawet wówczas jeszcze, gdy śmierć wyciągała już ramiona swe po niego, dzień przed wyjazdem do lecznicy, gdzie miał zakończyć żywot swój, odprawiał sumę odpustową. W nagłych, wyjątkowych wypadkach każdy z konfratrów wiedział, że udając się z prośbą o pomoc do ks. Walentego Skąpskiego, nie zawiedzie się. Dlatego też śmierć jego bolesny uczyniła wyłom wśród duchowieństwa dekanatu.